Byla cicha, ciemna zimowa noc. Płatki otulały cały, śpiący świat. Wiatr wiał na wszystkie strony. W domach przy kominku ogrzewały się rodziny, pijąc gorącą czekolade, śmiejąc się i opowiadając sobie historie. Do miasta przyjechała pewna osoba, w czarnym kapturze, jechająca na koniu. Jej twarz była w mroku, a ręce nerwowo trzymały wodze. Jechała tak długo, aż zbadała teren. Wtedy wyjrzał jeden przypadkowy mężczynza.
-Witaj, skąd przybywasz? Jestem Hen... -Nie dokończył, bo osoba w kapturze przyśpieszyła i po niej został siwy dym.
-Ruszaj szybciej, Lenther. Nie możemy zostawić tego od tak. Pan kazał nam obalić te miasto, nie tylko po to aby zwiedzać stare zabytki. NO RUSZAJ!
-T-tak o pani. -Odezwał się koń.
-Chyba na to pora? Muszę się przemienić na słodką pastereczkę, której świat nie widział. -Zaśmiała się i wyjęła z kieszonki małą buteleczke. Wypiła ją i zamieniła się w słodką 6 letnią dziewczynkę.
-Lenther, powiedz, iż wykonałam w 5 % zadanie. A TERAZ RUSZAJ! Nikt nie może Cię zobaczyć.
-Dobrze. A więc... -Oddalił się i ,,dziewczynka pobiegła do najbliższego domu.
-Halo? Ktoś tam jest? -Delikatnie starała się walić w drzwi.
-O, witaj malutka. Zgubiłaś się?
-Noo, można tak powiedzieć. -Przygnębiona weszła do środka. W środku byli 2 chłopcy w jej wieku, którzy czytali książkę, ojciec, czytający gazetę i siedzący na kanapie.
-D-dobry wieczór. Jestem Lily.
-O, witaj ,,Lily -zaśmiał się -A nie przypadkiem - ,,SIEROTKA LILY? -Zaśmiał się drugi.
-Chłopycy! Oprowadźcie pannę Lily do najbliżeszego pokoju!
-Tak JEST ojcze! -Na rozkaz podprowadzili ją do pokoju, w którym przyjmowało się gości.
-A więc, to jest twój pokój, ,,Lily. Tylko nie krzycz, jak nie będzie lalek, ani różowych koszulek!
-Bardzo śmieszne. Do mnie, to Lilianna, zrozumiano? Bo jak nie... ODMASZEROWAĆ!
-Tak JEST kapitanie! Zaraz... Lily.
-Lilianna dla Ciebie. -Poprawiła go.
-A więc - Aleks i Matusz. Miło mi Lilianno.
-Mi również. -Uśmiechnęła się i podała im rękę. -A teraz, Mati, Aleks, wyjdziecie? Chciałabym się przebrać.
-TAK JEST, KAPITANIE! -I wyszli.
-A więc, Panie, udało się! Wykonano 25 procent.
-Dobrze, a więc, zostajesz aż ukończysz 18 lat. Wyjdziesz za któregoś z braci, oni odziedziczą tron i staniesz się królową, jasne?
-Tak jest... -Zwiesiła głowę i poszła spać.
C.D.N :)