Kraina lodu Wiki
Ten blog użytkownika jest częścią fanonu Kraina lodu Wiki. Informacje tutaj zawarte mogą, lecz nie muszą pokrywać się z wydarzeniami z filmu. Mogą jednak zawierać spoilery.

No dobrze. To mój pierwszy rozdział z dedykacją :) A więc dedykuje do urzytkowniczkom : Luneczka:3, Tymbark-001 i TosiaFrozen. Wasze komentarze są prawie przy wszytkich rozdziałach :D A więc macie, i sie cieszcie! To rozkaz! ;) Dobra, nie paplam już więcej i was nie zanudzam, pisze ;)

Rozdział 9

Siostry wytrzeszczyły oczy na Samante. Nie były w stanie nic powiedzieć. Siostrą?!

- No bo... Gdy byłam mała, to wraz z wiekiem rozwijał się mój taki szczególny talent... No nieważne. Wychowywałam się tutaj, w Arendelle, w zamku. W pewnym sensie ja także jestem księżniczką, ale urodziłam się jeszcze kiedy rodzice nie byli królewską parą. To zrozumiełe, że nic nie pamiętacie, Elsa miała wtedy chyba roczek, a Anny nie było jeszcze na świecie. W wieku pięci lat rodzice wysłali mnie do Nasturii, do kuzynki taty. Tam miałam mieszkać i rozwijać swój talent. Na początku zuepełnie nie rozumiałam ich decyzji. Nie wiedziałam czemu nie mogłam zostać tutaj, z nimi. Kiedy przyjechałam do Nasturii pomieszkałam u kuzynki taty jakieś 5 lat, a później miałam już dosyć i uciekłam. Nie wróciłam jednak do Arendelle. Włuczyłam się po mieście, aż w końcu znalazła mnie bardzo sympatyczna rodzina, która postanowiła mnie przygarnąć. Mieszkałam u nich prawie całe życie... Jakieś 3 lata temu poznałam Jacka i postanowiłam z nim zamieszkać. A te zdjęcia... Czasami wysyłam jakieś do zamku. Taki właśnie miałam kontakt z rodzicami. Wysyłałam zdjęcia, pisałam listy. Nigdy jednak nie ujawniłam gdzie się znajduję. Nie chciałam im tego mówić, za bardzo mnie bolało to co mi zrobili. Aż w końcu zdarzył się ten okropny wypadek, w którym rodzice zginęli. Od tamtej pory nie byłam ani razu w Arendelle. No a niedawno napisałyście wy... Musiałam się z wami spotkać, choć wiedziałam że to będzie trudne. Ale musiałam wam to wszystko wyjaśnić...

Anna i Elsa słuchały tego w osłupieniu. Nie odezwały się ani słowem. Ale... jak to w ogóle możliwe? Dlaczego rodzice nie powiedzieli im o tym wszystkim? Jak to się mogło stać? 

- Ale, ale... - wydukała Anna.

No i się zaczęło. Elsa wstała ze swojego miejsca. Twarz miała białą jak nigdy przedtem. Jej oczy błyszczały złością i strachem. Czuła jednocześnie lęk i żal do rodziców. Nie dała rady się juz opanować. Nie dała rady dłużej tego znieść. Zrobila kilka kroków w tył i nagle cała sala tronowa zaczynając od podłogi zaczęła pokrywać się lodem. Złapała się za głowę, odeszła w tył jeszcze bardziej, lud zaczął pokrywać już teraz wszystko. Przypomniała sobie zdarzenia sprzed roku, jak to za sprawą swojej mocy zamroziła całe Arendelle. Te wspomnienia wzbudziły w niej jeszcze większy strach.

- Elsa, nie! - krzyknęła Anna.

- O mój Boże... - wykrztusiła Samanta - Ona.. ona ma moc!

- Taak, zapomniałam cię uprzedzić! - powiedziała Anna do Sam zasłaniając się od zimnego wiatru który zaczynał narastać - Ale nie bój sie, zaraz jej przejdzie.

- Och, ja sie nie boje... - odpowiedziała Sam.

Wyciągnęła swoją ręke. Anna nie wiedziała o co chodzi Samancie, ale zaraz opadła jej szczęka z wrażenia. Z dłoni Sam do góry wystrzelił ... płomień ognia! Samanta też ma moc! Moc ognia! 

Elsa widząc jak Sam panuje nad ogniem o mało nie zemdlała. Strasznie kręciło jej się w głowie. Czuła się tak bezsilna, tak... bezradna. Nie wiedziała co robić. Najchętniej uciekłaby gdzieś bardzo daleko stąd. 

- Nie! - krzyknęła sama do siebie rozpaczliwie, w oczach miała łzy - Nie!

Zawirowało jej w głowie. Updała na kolana. Schowała twarz w dłoniach i zaczęła płakać jak małe dziecko. Nie, ona nie płakała. Ona prawie wyła. Nie wiedziała co sie z nią dzieje, nie potraiła już zupełnie nad sobą zapanować.

Wichura ustała. Cała sala tronowa była pokryta lodem. Anna podbiegła do Elsy. Samanta przyglądała się temu wszystkiemu jak osłupiała. Wiedziała że to spotkanie i ta rozmowa będą trudne dla nich wszystkich, ale nie spodziewała się takiego wybuchu królowej. Nie spodziewała się że ona też ma moc. "A myślałam że jestem jedyna..."- pomyślała.

Nie chcąc już więcej przeszkadzać po cichu wycofała się i wyszła z pomieszczenia. Pobiegła do ogrodu królewskiego, usiadła na jednej z ławek i oparła głowę na dłoniach. Czy to był dobry pomysł żeby tutaj w ogóle przyjeżdżać?




No i co, jak wrażenia? Co sądzicie o Samancie? Comentujcie :)