Witam.
Jak sugeruje tytuł, jest to alternatywna wersja zakończenia filmu. Krótkie, lecz mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu. Tak więc, zapraszam do lektury.
_______________________________________________________________________________________
-Zaopiekuj się moją siostrą.
-Twoją siostrą? - zapytał zdziwiony Hans - Wróciła z gór zimna jak lód. Powiedziała że zamroziłaś jej serce.
-Nie. - wyszeptała Elsa.
-Nie zdołałem jej już uratować. Skórę pokrył szron, włosy miała jak śnieg. Twoja siostra nie żyje. To ty ją zabiłaś!
-Nie. -upadła na kolana i zaczęła płakać. Całe życie starała się zostać w ukryciu, by chronić Annę, a teraz dowiaduje się, że spełnił się jej najgorszy koszmar.
-Nie! - usłyszała za plecami głos swojej siostry. Brzęk kruszonej stali i donośny huk. Obejrzała się za siebie. Zobaczyła odłamki miecza leżące pomiędzy fragmentami lodowego posągu. Posągu Anny. Podniosła głowę siostry i wpatrywała się z bólem w jej przerażoną twarz, roniąc kolejne łzy. Starała się poskładać fragmenty i zespoić je swoją mocą, lecz to nic nie dawało. Nagle usłyszała westchnięcia wstającego Hansa.
-Ty! - spojrzała na niego z wściekłością - To wszystko to twoja wina!
-Nie, proszę cię Elso, wysłuchaj mnie. - łkał, widząc furię w oczach królowej.
-Miałeś szansę jej pomóc, lecz nic nie zrobiłeś! - rozejrzała się po twarzach ludzi wyglądających zza okien domów i tarasów zamku - Wszyscy nic nie zrobiliście!
-Wasza miłość, proszę, okaż litość. - błagał na kolanach Hans - Jeszcze nie jest za późno.
-Mylisz się. - odpowiedziała zaciskając pięści - Jest za późno. Dla Anny, dla ciebie i dla was wszystkich!
Oślepiający błysk i podmuch niewyobrażalnego zimna. Przez kilka minut cały krajobraz zasłaniała śnieżna kurtyna, lecz gdy opadła, wszystko się zmieniło. Stała pośrodku bezkresnego, białego pustkowia. W okolicy nie było nic, nawet ruiny się nie ostały. Była przerażona wizją tego, co przed chwilą zrobiła. Pragnęła położyć się i rozpłakać, czekając aż ten potworny sen minie, lecz wiedziała że to stało się naprawdę. Nie mogła cofnąć ani śmierci Anny, ani zniszczenia miasta, ani tej przeklętej zimy. Widząc, że rozpacz niczego nie daje, spróbowała uporządkować myśli i zająć się priorytetami. Za pomocą magii stworzyła ogromny grobowiec, znacznie większy od lodowego pałacu. Złożyła szczątki siostry w lodowym sarkofagu pośrodku sali, a pustkę wypełniła rozmaitymi rzeźbami i płaskorzeźbami - głównie Anny. Niektóre ukazywały je podczas zabaw z dzieciństwa, inne przedstawiały młodą, piękną i odważną kobietę, na jaką wyrosła Anna. Największy z nich, kilkunastometrowy pomnik, u stóp którego stała trumna, przedstawiał Annę w chwili śmierci. Po kilku godzinach Elsa zaczęła powoli iść w stronę drzwi. Każdy krok stanowił dla niej ogromny wysiłek. Zatrzymała się przy drzwiach, by po raz ostatni spojrzeć na oblicze siostry.
-Wybacz mi Anno, zawiodłam cię. - wyszeptała drżącym głosem. Wyszła z grobowca i ruszyła przed siebie. Nie mogła tu zostać - za wiele bolesnych wspomnień. Udała się na własnowolne wygnanie, nigdy więcej nie powracając do miejsca, w którym kiedyś było Arendelle.