Obudziła się następnego ranka. Umyła się, ubrała i zeszła na śniadanie. Przy stole panowała całkowita cisza. Wszyscy siedzieli cicho, nawet Anna, która zwykle śmieje się i gada z kim się da, teraz siedziała jedząc i obserwując Else. Lecz ona nie zwracała na to uwagi. Cały czas myślała o kuszniku. Nagle wyrwała ją z rozmyślań siostra, która o coś ją spytała.
-Wybacz, co mówiłaś?
-Pytałam się czy wyjdziemy na miasto?
-Myślę że to nie jest najlepszy pomysł.
-Oj chodź - nalegała Ania - może znajdziemy coś fajnego.
-Zgoda - odparła Elsa - może znajdziemy tam tego kusznika. -dodała w myślach.
Wyszły z zamku pod eskortą czterech gwardzistów, lecz i tak Elsa obawiała się że to może nie wystarczyć. Gdy dotarły na plac zauważyła, że na ulicach dosłownie roi się od zbrojnych. Nie wiedziała, że poprzedniego dnia, gdy spała, Anna za radą Kristoffa rozkazała podwoić liczbę strażników miejskich, a także kazała sprawdzać każdego uzbrojonego przechodnia.
Ania od razu poleciała przejrzeć każdy stragan. Elsa spuściła ją z oka, gdy ta oglądała wystawę biżuterii. Ruszyła przed siebie bez konkretnego celu. Zatrzymała się przy straganie z bronią, ponieważ zobaczyła identyczną kuszę, jaką miał jej zbawca. Była to małych rozmiarów posrebrzana kusza z uchwytem umożliwiającym trzymanie czterech pocisków przy broni. Po cenie widać było, że nie jest to sprzęt dla byle przechodnia. Poszła dalej zastanawiając się kim jest osoba która ją uratowała. Odrzuciła myśl, że to był przypadkowy mieszkaniec bądź przejezdny, przecież zwykły człowiek nie zniknąłby tak szybko. Powinien domagać się nagrody, lub chociaż zostać i upewnić się czy nic jej nie jest, a nie tak po prostu zniknąć!
Odpuściła sobie kiedy zauważyła jak ktoś odmówił składania wyjaśnień w kwestii sztyletu przypiętego do pasa. Pomyślała że jeśli osobiście spyta to mężczyzna odpowie i problem będzie załatwiony. Gdy miała zabrać głos, zakapturzony mężczyzna który miał na sobie skórzany płaszcz i czarną cienką tunikę wyjął sztylet i szybkim ruchem uderzył pierwszego strażnika jelcem broni prosto w skroń. Drugi nim zdążył cokolwiek zrobić dostał łokciem między żebra i został popchnięty prosto w kosze z owocami. Królowa razem z gwardzistami ruszyła w pościg za przestępcą. Elsa skupiła się i wyciągnęła rękę. Z jej dłoni wyleciała lodowa smuga, która rozbiła się przed uciekinierem tworząc lodową ścianę, odcinającą mu drogę ucieczki.
Gwardziści złapali go i zakuli w kajdany. Gdy zdjęli mu kaptur Elsa poznała kto to jest. To był ten sam, który wczoraj uratował jej życie. Jak już go zabrali próbowała ogarnąć myślami co się przed chwilą stało. Poszła do Anny by opowiedzieć jej co się stało. Znalazła ją wracającącą na zamek z workiem marchwi dla Svena i Olafa, czerwoną chustą i kolejnym swetrem dla Kristoffa.