Kraina lodu Wiki
Ten blog użytkownika jest częścią fanonu Kraina lodu Wiki. Informacje tutaj zawarte mogą, lecz nie muszą pokrywać się z wydarzeniami z filmu. Mogą jednak zawierać spoilery.

Obudził się w ciemnym i dość ciasnym pomieszczeniu.  Jego ręce były związane za plecami, a cała broń zabrana. 

-No pięknie. - powiedział do siebie gdy zauważył, że ukryte w pasie ostrze na takie okazje, także zostało mu odebrane.

-Słyszałeś? - usłyszał głos za ścianą - Pilnuj go, ja pójdę po generała.

-Nie musisz się spieszyć i tak nigdzie się nie wybieram. - odpowiedział mu Lambert. Po kilku minutach usłyszał czyjeś kroki na schodach. Drzwi do pokoju się otworzyły i wszedł do środka generał Tomas.

-Co z Elsą?

-Dla ciebie królową Elsą. - odpowiedział kusznikowi twardym tonem - Doktor nadal ją operuje, to będzie już trzecia godzina.

-Więc siedzę tu od trzech godzin. Powiesz chociaż dlaczego?

-Posłuchaj mnie uważnie przybłędo. - powiedział Tomas wyjmując sztylet - Ta rozmowa może skończyć się na dwa sposoby, więc lepiej gadaj! Czy wiesz co się stało po twoim odjeździe?

-Przyjechałem, powiedziałem o planie królowej i odjechałem prosto na Wichrowy Wierch.

-Więc zainteresuje cię fakt, że tego samego dnia zostaliśmy zaatakowani przez armię twojego ojca.

-Pierwsze słyszę. - oznajmił mu Lambert - Powiesz chociaż wynik bitwy?

-Pod wieczór wracający zwiadowca poinformował nas o nadciągających jednostkach wroga. Pospiesznie obsadziliśmy pozycje obronne i czekaliśmy na ich przyjście. Zaatakowali pod osłoną nocy licząc, że zdobędą miasto z zaskoczenia. Na szczęście nie mieli machin oblężniczych, więc udało nam się odeprzeć pierwsze natarcie. Kilka godzin później spróbowali jeszcze raz, i jeszcze raz ponieśli porażkę. Rozbili obóz pod zamkiem i zaczęli ścinać drzewa, by zbudować drabiny i taran. Po dwóch dniach zaatakowali ponownie, tym razem przełamując naszą obronę i zmuszając do cofnięcia się na zamek. Siedzieliśmy tam w ścisku przez kolejne dni, nieustannie słysząc jak plądrują i palą miasto. Któregoś poranka, gdy zaczynaliśmy rozważać kapitulację, zdarzył się cud. Z zachodu przybyła armia pozostałych lordów Arendelle, zmuszając część obozujących wojsk do ucieczki, a resztę zamykając w mieście. Wtedy lord Albert wydał rozkaz do ataku i osobiście poprowadził naszych czterystu zbrojnych do walki. Zmagania trwały kilka godzin, ponieważ wielu przeciwników ukrywało się w domostwach, lecz w końcu odnieśliśmy zwycięstwo. - westchnął ciężko, po czym kontynuował opowieść - Niestety nie dane było nam to świętować. Z sześciuset obrońców została garstka, lord Albert poległ w zasadzce, a jakiś żołnierz zakradł się na zamek i zanim został pojmany, zdążył poderżnąć gardło lady Natalii.

-Smutne wieści.

-Tak, szczególnie dla królowej, dlatego jeśli się obudzi, nic jej nie powiesz. - powiedział generał - Wystarczy że została postrzelona. Zrozumiano?

-Tak.

-To dobrze, trzymaj. - powiedział rzucając sztylet Lambertowi pod nogi - Za pięć minut masz być na górze. - i poszedł razem z dwoma strażnikami na piętro. Kusznik od razu podniósł broń, rozciął więzy i gdy rozprostował kości, udał się schodami na parter. W pokoju było dość sporo osób, najmłodsi z nich mieli zaledwie około dziesięciu lat. Szybko odebrał im swoje rzeczy, założył płaszcz, przypiął kuszę do pasa i pochował sztylety i noże w odpowiednie przegrody, po czym podszedł do Tomasa.

-Więc to jest twój ruch oporu?

-Tak. - odpowiedział mu generał - oprócz nich są jeszcze dwie grupy po piętnaście osób i oczywiście medycy. - przerwał gdy zobaczył wychodzących z sali obok dwóch doktorów - O wilku mowa. Co z królową?

-Cóż, zrobiliśmy co było w naszej mocy, ale... - pierwszy urwał nie wiedząc co powiedzieć.

-Ale nie dajemy królowej zbyt dużych szans na przeżycie. - dokończył drugi - Pacjętka straciła za dużo krwi, a w ranie wciąż tkwi kilka odłamków. Musieliśmy je zostawić, bo inaczej już by umarła. Będzie musiała wytrzymać jeszcze jedną taką operację.  Nawet jeśli się powiedzie, to i tak minął tygodnie, zanim będzie mogła cokolwiek zrobić. Póki co trzeba czekać i modlić się o cud do bogów.

Po tych słowach wszyscy zgromadzeni zamilkli. Każdy stał w bezruchu, zastanawiając się co teraz? Jedynie Lambert naciągnął na głowę kaptur i udał się w stronę wyjścia.

-A ty dokąd? - zapytał generał.

-Idę się przewietrzyć. - odpowiedział po czym zatrzasnął drzwi.

-Cryston, Azra. - zwrócił się do dwóch postaci stojących przy oknie - Pilnujcie go.