Kraina lodu Wiki
Ten blog użytkownika jest częścią fanonu Kraina lodu Wiki. Informacje tutaj zawarte mogą, lecz nie muszą pokrywać się z wydarzeniami z filmu. Mogą jednak zawierać spoilery.

Następnego dnia Kristoff zabrał Svena na spacer poza mury twierdzy. Byli tam już od kilku godzin, gdy nagle renifer zaczął się dziwnie zachowywać. Co kilka kroków zatrzymywał się i nerwowo rozglądał.

-Możesz powiedzieć o co ci chodzi? - zapytał w końcu Kristo, na co renifer odpowiedział dwoma parsknięciami - Jestem cicho, to ty się dziwnie zachowujesz! - widział że Sven już zamierza coś powiedzieć, gdy nagle usłyszeli donośny śmiech gdzieś dalej w głębi lasu. Renifer spojrzał w tamtą stronę a później na niego wzrokiem mówiącym "a nie mówiłem" - Dobra, chodźmy. Przeszli ostrożnie przez gąszcz drzew, aż w końcu znaleźli się na skraju polany. Zatrzymali się kilkanaście metrów od ogniska, przy którym siedziało dwóch mężczyzn w ciemnozielonych tunikach i płaszczach. Siedzieli i śmiali się, jedząc upolowanego i upieczonego dzikiego prosiaka. Kristoff miał wrażenie, że kiedyś już widział kogoś takiego ale nie mógł sobie w tej chwili przypomnieć.

- I pomyśleć że już niedługo będziemy tak jadać codziennie, jak królowie! - krzyknął jeden biorąc długi łyk wina z bukłaku.

-Spokojnie Martines. - powiedział drugi - jeszcze nie wykonaliśmy zadania a ty już a nagrodzie prawisz.

-A czemu nie? Przecież prościzna, jutro wchodzimy ty idziesz za jedną, ja za drugą, pyk, pyk - pokazał jakiś gest rękoma - i sprawa załatwiona!

-Oczywiście, tylko zapomniałeś chyba że potem trzeba będzie uciec, a z tym może być problem jeśli nadal łazi z nimi ten dziwny facet. Chyba pamiętasz jak załatwił Rakmara i Balena.

-Nie musisz mi przypominać! Tamtej nocy, gdy porwał Balena, załatwił nas jak jakąś pijaną hołotę.

-Właśnie. - przytaknął doglądając swojego łuku - Dlatego powinniśmy najpierw się jego pozbyć. Gdybyśmy tak po prostu załatwili dziewczyny i uciekli to na pewno by nas ścigał, a tego wolę uniknąć.

-A co z kochasiem księżniczki? - zapytał Martines.

-On nie stanowi dla nas zagrożenia. - odpowiedział łucznik - Idź już lepiej spać. Do zamku musimy wjechać przed świtem. 

Teraz już rozumiał kim byli ci dwaj. Ostrożnie wycofali się, a gdy byli już wystarczająco daleko Kristoff wsiadł na Svena i pognali w stronę zamku. Wpadli przez bramę do środka i natychmiast polecieli dalej by ostrzec pozostałych. Zatrzymali się na placu, gdzie Anna ćwiczyła strzelanie z łuku. Kristo pospiesznie zsiadł z renifera i zdyszany podbiegł do niej

-O hej! Tu jesteś, spójrz jak strzelam! - powiedziała sięgając do kołczanu po kolejną strzałę.

-Nie ma czasu... - przerwał bo musiał złapać oddech - Biegnij powiedzieć siostrze...

-Co mam jej powiedzieć?

-Dwaj mężczyźni, w zielonych tunikach...

Nie musiał kończyć, dobrze wiedziała co to oznacza, pamiętała. Upuściła łuk i pobiegła najszybciej jak mogła by znaleźć siostrę. Nie było jej ani w pokoju, ani w kuchni, ani nawet w salonie, w którym spędzała większość czasu. Dopiero gdy przebiegała przy balkonie zobaczyła ją rozmawiajęcą z Lambertem.

-Dobrze że jesteście. - powiedziała gdy tylko do nich doszła - Kristoff ich widział!

-Widział kogo? - Elsa nie rozumiała o co jej chodzi.

-Pamiętasz tego mężczyznę z portu, zielona tunika, prawie cię zabił. Kristoff właśnie przyjechał i twierdzi że widział takich dwóch.

-Musimy się zbierać - powiedział Lambert - Biegnijcie się szykować, ja porozmawiam z waszymi dziadkami.

O godzinie dwudziestej pierwszej wszystko było gotowe. Zapakowali prowiant na kilka dni, pożegnali się z lordem Albertem i lady Natalią, po czym wyruszyli przed siebie.