Roździał trzeci
Kristoff biegł na ostatkach sił po lesie niosąc Annę na rękach. Na szczęście szybko zobaczył światła zamku do którego zmierzał. Przeszedł przez bramę i wbiegł do holu. Czekała tam Elsa.
-Gdzie byliście, czek...-zamarła. Zauważyła siniaki i rany po batach-chodź za mną, szybko! Lucja, każ lekarzowi przyjść do pokoju księżniczki Anny!-rozkazała pokojówce która przechodziła przez ten sam korytarz. Królowa otworzyła drzwi komnaty. Kristoff położył ją na łóżku, po chwili zjawił się lekarz.
-Proszę wyjść!
-Ale ja ją tu przyniosłem, więc muszę...
-Proszę-powiedziała przestraszona Elsa.
Wyszedł. Na początku chodził tu i z powrotem ale odezwał się ból na szyi i postanowił usiąść. Czekał aż go wpuszczą. Po co kazali mu wyjść? Wiedział, że Annie było lepiej jak był obok. Teraz w tak trudnych chwilach musiał tylko czekać. Godzinę później Elsa wyszła z pokoju najwyraźniej idąc po coś. Minęła go mówiąc że może wejść. Przeszedł drzwi i zobaczył ukochaną przykrytą kołdrą. Spała. Kristoff odetchnął z ulgą. Podszedł do łóżka, schylił się i przytulił, poczym przysunął fotel bliżej niej i sam na nim zasnął.
Został jeden dzień do urodzin Anny. Kristoff z Elsą rozmawiali o tym co sie działo dzień wcześniej.
-To znaczy że miał na imie Elgin?-Myślała królowa.
-Tak...-odpowiedział-mówił też coś o tym jak spędził 12 lat w więzieniu przez króla...
-Wiem co trzeba zrobić!-Wstała-W gabinecie przeszukam papiery o więźniach a ty...
-Ja zostaje z Anną.
-Dobrze, to potem pójdę spytać strażników o tym Elginie. A wiesz może jak wyglądał?
-Tak... Miał bliznę przechodzącą przez lewe oko, które było ślepe.
-Dobrze, w takim razie już idę-miała już iść, ale Kristoff ją spytał
-A co z tym balem?
-Odbędzie się ale... Nie bedzie urodzinowy
Dedyk dla wszystkich z chatu i tych co komentują. :)