Kraina lodu Wiki
Ten blog użytkownika jest częścią fanonu Kraina lodu Wiki. Informacje tutaj zawarte mogą, lecz nie muszą pokrywać się z wydarzeniami z filmu. Mogą jednak zawierać spoilery.

Cześć wszystkim! Po pierwsze przepraszam wszystkich którzy mnie motywowali do pisania pierwszej wersji ale ja nie mam pomysłów, troche głupio mi to pisać a tak w ogóle to mi sie nie chce. Na początku kiedy marzeniowałam była ta wersja którą zaraz przeczytacie niżej, i uważam że jest mi ją łatwiej pisać. Wybaczcie że tamte roździały opuszczam, ale raczej spodobają się wam te, jak mi (samochwała normalnie :D). Dłużej nie mówiąc, zapraszam do czytania...


Roździał pierwszy


Anna biegała z Kristoffem i Olafem po parku. Samej było nudno. Gdy byli wszyscy razem ciągle wpadali na krzaki, drzewa lub lampy, chociaż służące patrzyły na to kręcąc oczami, a Elsa się tylko śmiała. Jej siostra w końcu ma przyjaciela i swoją połówkę. Ale z tego zamyślenia wyrwał ją głos służącej.

-Pani, rada jest już w sali oraz czeka na was-powiedziała niepewnie i szybszym krokiem odeszła do kuchni.

"No tak... Rada królestwa." pomyślała. Stała jeszcze zamyślona przez chwilę a następnie ruszyła w drugą stronę niż pokojówka. Nie chętnie patrzyła na politykę, lecz ta sprawa była wyjątkowa. Gdy otworzyła duże, grube drewniane drzwi, grupa meżczyzn i kilka kobiet ukłoniło się jej. Elsa już nie chciała mówić że nie trzeba, ponieważ zrozumiała że jest królową. Usiadła na główne miejsce przy stole i spojrzała na leżące na nim listy. Podniosła jeden, i odrazu odpowiedział kościsty starszy pan który był od spraw kontaktu ze Szwecją.

-To od Króla Henryka z bliskiego wschodu, prosi o pomoc w wojnie z Prusami.

-Dobrze-stwierdziła Elsa czytając uważnie list-wyślijmy 100 naszych dobrych żołnieży, o mniej więcej tyle proszą.

Mężczyzna chwilę myślał i stwierdził, że to dobra opcja. Elsa zaczęła pisać list z odpowiedzią do tamtejszego króla i do generała aby odprawił tam żołnieży. Nadal pisząc inny pan przy stole zaczął opowiadać o innych problemach, a Elsa tylko musiała je słuchać ze zmęczeniem i rozwiązywać.


Tymczasem Anna machała marchewką zabraną Olafowi. Ten próbował ją odzyskać ale mu sie nie udawało. W końcu dziewczyna oddała mu go a bałwanek ucieszył się nosem. Po chwili śmiechu oznajmił że musi iść i się wesoło pożegnał.

-Pa!-Machała mu Anna kiedy odchodził. Usłyszała za sobą głos Kristoffa, który dłużej się nie odzywał.-Co mówiłeś?

-Omnomnomnom

-Zaraz, co?

-Omnomnomnom

-Możesz powtórzyć?

-OMNOMNOMNOM

-O ty...-powiedziała się śmiejąc poczym go wrzuciła na najbiższy krzak. On też się śmiał. Pomogła mu wstać a on przez rozpęd wpadł na nią. Stali tak przed sobą aż Anna mu dała całusa.

-Robi się ciemno-stwierdziła, poczym odprowadziła swojego chłopaka do renifera, z którym miał jechać do siebie.-A będziesz jutro?

-Anna, ja niestety nie będę mógł w ciągu tygodnia Cię odwiedzić. Wrócę dopiero we wtorek.

-Oh...-mruknęła smutna Anna.

-Eeej! Bez takich mi tutaj! Tylko tydzień!

-Obiecujesz?-spytała

-Obiecuję.

Przez chwilę patrzyli na siebie w ciszy.

-A całusa na szczęście?-spytał z uśmiechem po czym dostał od Anny cmoka w policzek, a odpowiedział jej pocałunkiem w usta. - No to w drogę.

Wsiadł na grzbiet renifera i zaczął odjeżdżać kiedy usłyszał za sobą:

-Kristoffku!

-Bez zdrobnień mi tu!-odpowiedział. To było ich takie powiedzonko które Anna często używała kiedy musiał wracać.


Za komentarze będę wdzięczna.

.

..

...

Ale bez zdrobnień mi tu proszę!