Kraina lodu Wiki
Ten blog użytkownika jest częścią fanonu Kraina lodu Wiki. Informacje tutaj zawarte mogą, lecz nie muszą pokrywać się z wydarzeniami z filmu. Mogą jednak zawierać spoilery.

Tak więc zbliżamy się powoli do końca mojego fanficku... 

Myślę, że sporo się tutaj wyjaśni... Rozdział chyba najkrótszy nie jest XD

Tak więc, miłego czytania życzę ;) 

Rozdział XVI

- Czego ode mnie chcesz? – Elsa zwróciła się podejrzliwie do Weseltona.

- Niech Wasza Wysokość posłucha mnie teraz uważnie… Z przykrością muszę królową zawiadomić, że mieszkańcy Arandelle, który są na ciebie wściekli podpalili stodołę, w której znajdowała się twoja siostra wraz z twoimi przyjaciółmi… Moi ludzie nie zdołali ich niestety uratować.

W pierwszej chwili nie mogła w to uwierzyć… Naturalnie wydało jej się to trochę podejrzane, że Weselton próbował ich uratować, poza tym, Anna wyszła z Kristoffem za spacer, ale czy weszli do jakiejś opuszczonej stodoły?

- Ale… Jak to?

- Mieszkańcy Arandelle byli wściekli, że zostawiłaś, Jaśnie Pani, królestwo praktycznie bez opieki – kontynuował Weselton – Korzystając z okazji, że twoja siostra i jej narzeczony byli w stodole wraz z ich reniferem, podpalili ją, żeby dać królowej nauczkę…

- Nie… - Elsa opadła na fotel – Ale… Jak to możliwe? Po co mieliby być w jakiejś starej stodole?

- Tego już chyba się nigdy nie dowiemy… - Vega mrugnęła z uśmiechem do Weseltona – Ale posłuchaj, Elso… Dzięki twoim mocom, możesz się zemścić na tych podłych ludziach… Pomożemy ci.

- Ale… Ja nie chce się mścić…

- Ależ oczywiście, że chcesz – Weselton usiadł tuż obok niej – Czy nie chcesz pomścić własnej siostry? A poza tym, tego młodzieńca, za którym podobno tak płakałaś?

Hans… Więc on też tam był? Z trudem walczyła z napływającymi do jej oczu łzami. Może i zawiodła się na nim i to bardzo, może i ją oszukał, ale… Zdecydowanie czuła do niego coś więcej… Nie był jej obojętny. Poczuła wielką pustkę w sercu… Trzy lata temu straciła rodziców, a teraz Anna i Hans… Ukryła twarz w dłoniach.

- Elso – Vega również usiadła obok niej – Wystarczy tylko, że użyjesz swoich mocy, a na tym terenie nie zostanie nikt, tylko ty, ja i…

- Stać! – do pokoju jakby znikąd wtargnął Hans – Elsa, nie słuchaj ich! Oni próbują cię oszukać!

- Hans – uradowana podniosła się z fotela – Ale… Weselton powiedział, że spłonąłeś, razem z Anną i całą resztą…

- Nie słuchaj tego co mówią, chcą wykorzystać twoją moc, by zawładnąć światem…

- Chyba nie wierzysz w te brednie? – zaśmiała się Vega – Przecież cię okłamał i wydał straży Weseltona, co było ostatnią rzeczą, jakiej chciałaś…

Staruszka miała racje, ale ona również zawiodła jej zaufanie. Komu miała teraz wierzyć?

- Powiedzieliście, że on nie żyje… - zmarszczyła brwi – Poza tym, to jaśnie książę Weselton jako pierwszy został moim wrogiem, więc dlaczego mam wam wierzyć?

- Ale czy książę Hans nie usiłował jaśnie królowej zabić? – Weselton uśmiechnął się przebiegle – Dobre mniemam?

- Elsa – do salonu wbiegła również Anna, a tuż za nią Kristoff – Weselton próbował podpalić mnie, i Kristoffa, i Olafa…

- Anna – podbiegła do siostry – Cała jesteś? Nic ci się nie stało?

- Teraz nie, ale zaraz jej się coś stanie, jeśli nie będziesz współpracować… - Vega z wściekłością wycelowała w Annę lodową strzałą.

Nie trafiła. Elsa stanęła przed nią, również używając magii, odepchnęła pocisk.

- Nie waż się tknąć mojej siostry! – wyczarowała wielką śnieżną kulę, po czym rzuciła nią w staruszkę – Anna, uciekaj stąd…

- Ale…

- Już! – wrzasnęła – Kristoff, zabierz ją stąd.

Skinął głową, poczym wyprowadził Annę na zewnątrz. Weselton pomagał Vedze otrzepać się ze śniegu.

- A ty co tu jeszcze robisz? – zapytała Elsa spoglądając na Hansa.

- Nie zostawię cię tutaj samej - uśmiechnął się stając obok niej.

- Och, Elso… - zaśmiała się szyderczo Vega – Zawiodłaś mnie… Kula śnieżna? Myślałam, że stać cie na więcej.

- Nie wiesz, na ile mnie stać – zacisnęła pięści.

- Więc zobaczmy! – Vega jednym, płynnym gestem dłoni stworzyła do swoimi stopami wysoką, lodową platformę.

Elsa wzięła głęboki wdech. Cały obszar wokół siebie i Hansa zmieniła w śnieżny pagórek, próbując dorównać platformie Vegi. Rozpoczęła się zacięta walka. Wymieniały się lodowymi atakami i obronami. W pewnej jednak chwili staruszka wpadła na lepszy pomysł. Po co walczyć, skoro można użyć nie siły, ale sprytu…

Rzuciła lodową strzałą, lecz nie w Elsę, ale w Hansa… Oboje się tego nie spodziewali, nie zdążyli zareagować…

- Au… - syknął, gdy strzała wbiła się w jego kostkę.

- Hans! – wrzasnęła przerażona Elsa, jednak nie to było najgorsze, Hans powoli zaczął zamieniać się w lodowy posag… - Zostaw go w spokoju!

- Och, jakież to wzruszające… - Weselton fałszywie otarł łzę – Ależ oczywiście, ze go zostawimy, ale pod jednym warunkiem…

- Twojemu księciu nic nie będzie, jeśli zgodzisz się nam pomóc…

Elsa zwiesiła głowę. Nie mogła pozwolić im go zabić… Nie darowałaby sobie, gdyby mogła go uratować, a nie zrobiłaby tego…

- Elsa… - szepnął Hans, który od pasa w dół był już całkowicie zamrożony – Nie gódź się na to!

- Przepraszam, Hans… - załkała – Ale nie mogę pozwolić, żebyś przez mnie stracił życie…

- Szybciej – ponaglił Weselton – Po książę Hans dołączy do Rolanda, towarzysząc mu już na wieki…

- Dobrze, zgadzam się! – pisnęła zdesperowana – Tylko odczaruj go, proszę!

Vega uśmiechnęła się złowieszczo i jednym ruchem dłoni sprawiła, że Hans powrócił do normalnej postaci. Upadł na ziemię.

- Hans – przykucnęła obok niego.

- Wolałaś im pomóc, niż pozwolić mi zamarznąć? – zapytał patrząc jej głęboko w oczy.

- Hans, ja…

Nie zdążyła skończyć, gdy usłyszeli niemalże szatański śmiech Vegi.

- Nie przypuszczałam, że jesteś aż tak naiwna! Naprawdę myślałaś, że tak łatwo ci odpuszczę?

- A ty myślałaś, że się od tak po prostu zgodzę? – podniosła się – Nie zamierzam z wami współpracować… Po moim trupie!

- To się akurat da załatwić… - Vega z całej siły pchnęła w stronę Elsy wielki lodowy promień.

Promień przypominał lodową, ostro zakończoną strzałę, która w zawrotnym tempie zmierzała ku sparaliżowanej ze strachu Elsie.

- Nie! – Hans wybiegł tuż przed nią.

Po całym pomieszczeniu rozległ się jego przeraźliwy krzyk. Zacisnął zęby, po czym osunął się na ziemię…

- Hans!

***

Byłabym pewnie nizłą świnią, gdybym kazała wam czekać na ostatni rozdział, bo w najnudniejszym momencie chyba nie przerwałam... XD

Na ostatni rozdział (mimo iż jest on już dawno napisany) będziecie musieli troszkę poczekać... Wiem, jestem wredna, ale muszę was trochę potrzymać w niepewności... :P

Mimo wszystko, mam nadzieję, że wam się podobało :)