Wiem, kiedyś rozdziały wstawiałam częściej :P
Ale w szokle co chwila muszę się uczyć, pełno sprawdzianów i innych takich... Ale cóż, skończyłam rozdział drugi i mam nadzieję, że wam się spodoba...
Miłej lektury ;)
Rozdział II
Słońce przebiło się przez cienkie zielone zasłony. Anna otworzyła oczy. Tuż obok niej, cicho pochrapywał Kristoff. Jego blond grzywka przysłaniała mu oczy. Uśmiechnęła się kładąc dłoń na jego klace piersiowej.
- Kristoff, pobudka – szepnęła wesoło, nie uzyskała jednak żadnego efektu – Kristoff, wstawaj. Już ósma… - nadal spał – Kristoff! – wrzasnęła mu do ucha.
Zerwał się gwałtownie z łóżka, rozglądając się nieco wystraszony po pokoju.
- Co? Gdzie? Jak? – spojrzał na Annę – Uff… To tylko ty…
- Tylko? – roześmiała się.
- To nie miało tak zabrzmieć… Chodzi o to, ze się trochę wystraszyłem i… - przerwał, gdy poczuł ciepły pocałunek na jego policzku.
- Rozumiem – Anna uśmiechnęła się do niego szeroko – A teraz chodź, nie możemy się spóźnić na śniadanie.
*
- Co o tym myślicie? – zapytała Elsa, gdy opowiedziała o otrzymanym zaproszeniu.
- Ja bym bardzo chętnie zobaczyła Nasturię – zawołała z entuzjazmem Anna - A ty, Kristoff? Chcesz jechać?
Hans błagalnie patrzył na Kristoffa. Ten jednak nie zrozumiał, o co mu chodziło.
- Cóż… To chyba i tak lepsze od ciągłego siedzenia Arandelle…
- Więc postanowione – Elsa zaklasnęła w ręce – Wyruszamy jutro z samego rana! – oznajmiła, po czym odeszła do stołu i wyszła z jadalni.
- Naprawdę? – Hans popatrzył na Kristoffa z wyrzutem – I ty przeciwko mnie?
- Ale o co ci chodzi? Przecież to całkiem fajna okazja – stwierdził – A poza tym, nie chcesz się zobaczyć z rodziną?
- I w tym jest największy problem…
- Niby w czym? – zaciekawiła się Anna.
- Bo wiecie… Ja bardzo chętnie zabrałbym was do Nasturii. To jest piękne miejsce, można sobie odpocząć, wyciszyć się…
- Ale? - Kristoff podejrzliwie skrzyżował ręce.
- Ale… Pozostaje kwestia mojej „cudownej” rodzinki. Oni są… Trochę bardzo różnią się ode mnie…
- Cóż, chyba nie mogą być gorsi od ciebie, skoro usiłowałeś zabić swoją obecną małżonkę, nie?
- Bardzo śmieszna, Anna – zmierzył ją ponurym wzrokiem – Ale tak na poważnie to… Chodzi o moich braci i uwierzcie mi, nie są… Aż tak taktowni jak ja…
- Dobra, wystarczy – przerwał Kristoff – Więc nie chcesz, żebyśmy tam jechali ze względu na twoich braci?
Hans skinął głową.
- Poradzimy sobie – uśmiechnęła się Anna wstając od stołu – Jak rozumiem, mam nie mówić Elsie, że nie chcesz tego wyjazdu, prawda?
- Nie chciałbym jej rozczarować…
*
Anna zapukała do drzwi siostry. Pamiętała te chwile, kiedy również pukała, ale Elsa nie chciała otworzyć. Od wydarzeń mających miejsce tuż po koronacji wszystko zmieniło się, na lepsze rzecz jasna. Teraz Elsa za każdym razem otwierała jej drzwi z uśmiechem.
- Proszę – Anna usłyszała głos siostry.
Gdy weszła do pokoju zobaczyła, że Elsa składa swoje ubrania i pakuje do walizki. Na dźwięk otwieranych drzwi odwróciła się w ich stronę.
- Och, to ty, Anno – uśmiechnęła się – Stało się coś?
- Nie, skądże znowu – Anna zmierzała ku siostrze, chichocząc nerwowo – Widzę, że bardzo jesteś przejęta tym jutrzejszym wyjazdem…
- Nawet nie wiesz, jak się cieszę. Wreszcie zobaczę Nasturię, o której Hans tak dużo mi opowiadał, poznam jego rodzinę…
- A czy jesteś pewna, że chcesz znać jego starszych braci? No bo wiesz, Hansa jakoś znosimy, a jeśli oni są… Trochę mniej taktowni i te rzeczy…
- Jestem pewna, że nie będzie aż tak źle – Elsa nie zaprzestawała w pakowaniu sukni – Przecież Hans nie zgodziłby się na to, gdyby jego bracia byli niebezpieczni, czy coś w tym stylu, prawda?
- Jak uważasz… - westchnęła Anna, po czym opuściła komnatę siostry.
***
Yeah! Czeka nas wycieczka do Nasturii XD
Zaspoileruję - bracia Hansa (szeczólnie jeden i nie Klaus) będzie miał dośc spore znaczenie w tej opowieści...
I jak? Wiem, ze trochę krótkie... :P
I jeszcze rutynowe pytanie - Podobało się?
Kolejny rozdział wkrótce ;)