Na prosbe pewnych osób z czatu, rozdział wstawiam nieco wcześniej niż planowałam, ale mam nadzieję, że wam się spodoba ;)
Przypominam jedynie, ze kolejny rozdział będzie rozdziałem przeostatnim :)
Rozdział X
Elsa błądziła po korytarzach zamku w poszukiwaniu kryjówki, jednak Linus zawsze był tuż za nią. Ślepa uliczka, nie miała dokąd uciekać. Oparła się plecami o ścianę.
- Koniec zabawy – roześmiał się złowrogo – Powtórzę raz jeszcze… Zawładaj ze mną nad światem.
Nie mogła się na to zgodzić. Przysięgła sobie, że nie będzie wykorzystywać swojej mocy to takich rzeczy. Z trudem powstrzymywała się od użycia jej przeciw Linusowi.
- Dobrze znasz moją odpowiedź – warknęła próbując się uspokoić.
Z całych sił starała się, aby jaj głoś nie drżał. Jednak z każdym jego krokiem ku niej bała się coraz bardziej.
- Oczywiście, że się zgodzisz – zaśmiał się złowieszczo – Chyba, ze chcesz, żeby coś złego stało się twojej siostrze…
- Annie? – pisnęła - Co jej zrobiłeś?
- Jeszcze nic, ale to się może zmienić, jeśli nie będziesz chciała ze mną współpracować.
Kolejna osoba, która chciała wykorzystać jej magiczne zdolności do zawładnięcia światem…. Dlaczego chcieli to robić? Po co im włada nad całym światem?
Ale Linus miał Annę i w każdej chwili mógł jej coś zrobić, a Elsa nie mogła na to pozwolić…
Dystans między nią, a Linusem bardzo się zmniejszył. Nagle usłyszała znajomy głos.
- Elso, gdzie jesteś? – dźwięk rozchodził się po całym zamku.
- Hans – szepnęła z nadzieją.
Linus kątem oka dostrzegł sylwetkę swojego brata.
- O, braciszek – zaśmiał się odwracając w stronę Hansa – Cóż za niespodzianka.
- Nie waż się jej tknąć – warknął Hans chwytając za rękojeść swojego miecza.
- Chcesz ze mną walczyć? – parsknął z kpiną – Nie będziesz ryzykował życiem swojej ukochanej, prawda? – chwycił Elsę i przyłożył do jej gardła nóż – A teraz zejdź mi z drogi.
- Spokojnie, może jakoś się dogadamy – zaczął Hans, pamiętając o tym, że miał czekać na Kristoffa – Kto powiedział, że mamy walczyć…
- Przestać gadać i odejdź, albo twoja piękna królowa zginie.
- Nie zabijesz jej. Potrzebujesz jej mocy, żeby zawładnąć światem – Hans skrzyżował ramiona.
- Nie bądź taki pewny siebie. Jeśli ja nie mogę jej mieć, nikt nie będzie…
Linus zamachnął się, jednak Hans chwytając za miecz powstrzymał brata w ostatniej chwili. Linus uderzył plecami o ścianę, a Elsa mogła nareszcie uwolnić się z uścisku księcia.
- Elsa, uciekaj! – zawołał do ukochanej.
Ona jednak podbiegła do Hansa, po czym stanęła obok niego.
- Nie zostawię cię samego – uśmiechnęła się.
- Jakie to urocze – Linus zmarszczył brwi – Szkoda, że nie będziecie razem…
Zamachnął się.
- Stać w imieniu władcy Arandelle! – niespodziewanie na korytarzu pojawił się król.
- Tata? – Elsa otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia – Skąd ty tutaj?
- Nie czas na wyjaśnienia, córeczko – król wyjął miecz.
- Myślicie, że mnie pokonacie? – zapytał z kpiną Linus – Mnie?
Rozpoczęła się zacięta walka pomiędzy byłym królem Arandelle, a jedenastym księciem Nasturii. Miecz zgrzytały, jednak w pewnej chwili Linus wytrącił broń z ręki króla. Przez te lata spędzone w zamknięciu stracił wprawę. Gdy książę miał zadać ostateczny cios przeciwnikowi, Hans powstrzymał go.
- Widzę, że cię wcześniej nie doceniałem, braciszku… Nie jesteś taki beznadziejny, jak myślałem…
Nie odpowiedział. Zmierzył tylko brata groźnym spojrzeniem.
- Czas już skończyć tę dziecinadę – Linus wymierzył ostrze miecza w Hansa.
Gdy już miał pchnąć miecz w brata, poczuł, że nie może ruszyć ręką. Po chwili zorientował się, że ktoś ją zamroził. Spojrzał na Elsę, która nie wahała się, by rzucić niego kolejny lodowy czar. Machnęła energicznie ręką i wyczarowując silny podmuch mroźnego wiatru, który powalił Linusa na ziemię.
- Tam jest! – usłyszeli nagle głos Anny.
Za księżniczką podążał orszak żołnierzy.
Na polecenie królowej strażnicy ruszyli ku znokautowanemu księciu.
- Uratowałaś mi życie – Hans uśmiechnął się o ukochanej.
Lecz nim Elsa zdążyła cokolwiek powiedzieć, opadła bezwładnie na ziemię. Hans ujrzał wbity w bok ukochanej mały sztylet. Hans wiedział, że należy on do Linusa.
- Wygrałem! – zawołał triumfalnie, gdy strażnicy wyprowadzali go z zamku.
- Elso – Hans uklęknął przy młodej królowej – Słyszysz mnie?
Uniosła lekko powieki.
- Hans… Tak strasznie mnie boli – syknęła zaciskając zęby.
- Musimy zawieść ją do trolli – zaproponował Kristoff.
***
Tsa, rozdział krótki i do najlepszych nienależy...
No ale przynajmniej nie umiera Hans, ani Anka, ani Kristoff, a postać, którą zdążyliście przez mnie znienawidzić :P
Ciag dalszy już wkrótce ;)