Kraina lodu Wiki
Ten blog użytkownika jest częścią fanonu Kraina lodu Wiki. Informacje tutaj zawarte mogą, lecz nie muszą pokrywać się z wydarzeniami z filmu. Mogą jednak zawierać spoilery.

No, od tego właśnie rozdziału się zaczyna... Przekonacie się, kto jest tym złym, ale raczej domyślacie się kim jest ten "ktoś" XD

Zapraszam do czytania :)

***

Rozdział IX

- Mówiłam, że się do tego nie nadaję – westchnął Kristoff.

- No fakt, kariery detektywistycznej raczej byś nie zrobił – Olaf poklepał go po ramieniu.

- Dzięki – burknął – A może ty geniuszu coś wymyśliłeś? Może kręcił się tutaj ktoś podejrzany, kiedy ci porywacze odstawili mnie do zamku?

- Nie, chyba nie… Albo nie, czekaj, chwilunia, coś mi świta… Już wiem! Kręcił się wtedy tutaj taki podejrzany koleś. Gadał z jakimiś strażnikami, ale nie byli oni z Arandelle…

- Jak ten koleś wyglądał?

- Czy ja wiem, miał jasno brązowe włosy i granatowy garnitur… Gadał coś, że chce przejąć władzę nad światem z pomocą jakiś magicznych mocy jakieś królowej…

- I ty nie skapnąłeś się, że chodziło mu o Elsę?

- A ty na moim miejscu byś się skapnął?

- Przecież to był Linus! – zawołał z lekkim strachem – To on porwał Annę, żeby szantażować Elsę!

*

- Linus! – zawoła Elsa widząc znajomą twarz – Nie widziałeś może Hansa?

- Ja? Ależ skąd…

- Nie widziałam go odkąd powiedział, że jedzie do Arandelle… Nigdzie go nie ma i zaczynam się o niego niepokoić…

- Nie martw się, Elso – uśmiechnął się książę - Ale chciałbym z tobą porozmawiać…

*

Hans wreszcie dotarł do Arandelle. Popatrzył ze smutkiem na mury zamku. Żałował, że już po raz ostatni je widzi. Stanął przed drzwiami do pałacu, jednak gdy chciał chwycić za klamkę, ktoś inny je otworzył, w skutek czego uderzyły Hans prosto w nos.

- Ał! - jęknął głośno.

- Hans? – zapytał zaskoczony Kristoff – Co ty tu robisz? Nie powinieneś być w Nasturii?

- Po pierwsze, dziękuję za miłe powitanie - warknął rozmasowując nos - A po drugie, może i powinienem być w Nasturii, ale co z tego, skoro Elsa woli mojego brata…

- Twojego brata? Linusa?

- Skąd wiedziałeś?

- Bo on porwał Annę!

- Że co proszę?

- Ty idioto, jak mogłeś zostawić tam Elsę samą?

- A co byś zrobił na moim miejscu? Przecież nie będę stawał na drodze do jej szczęścia…

- Zbieraj się – przerwał zirytowany – Zaraz wyruszamy.

- Niby dokąd?

- Do Nasturii. Wyjaśnię ci wszystko po drodze…

*

- O czym więc chciałeś porozmawiać? – zapytała Elsa.

- Bo widzisz, moja droga – Linus zamknął drzwi – Bardzo chciałem dowiedzieć się czegoś o wybrance mojego najmłodszego brata, jednak Hans za nic w świecie nie chciał nic o tobie powiedzieć – powoli zbliżał się do Elsy - Z tajnych źródeł jednak dowiedziałem się, że masz magiczne moce. Moce, dzięki którym mogłabyś zawładnąć światem…

- Słucham? – wyksztusiła z siebie – O czym ty mówisz?

- Daję ci tę możliwość, Elso – chwycił ją w talii – Zostaw tego idiotę Hansa i przejmij ze mną władzę nad światem…

- Nigdy! – wrzasnęła wyrywając się gwałtownie z uścisku, po czym wybiegła z pokoju.

- Możesz uciekać – usłyszała z oddali głos Linusa – Ale przede mną nie uciekniesz!

*

- Jak mogłem być tak głupi… - Hans ukrył twarz w dłoniach.

- To samo ci mówiłem…

- A jeśli on zrobił jej krzywdę? Nie wybaczę sobie tego…

- Przestań się nad sobą użalać.

- Masz rację – wziął głęboki wdech – To jaki mamy plan?

- Plan? A kto powiedział, że mamy jakiś plan?

Hans spojrzał na niego marszcząc brwi. Kristoff roześmiał się.

- Żartuję, oczywiście, że mamy plan. Przecież ty nic mądrego być nie wymyślił.

- Bardzo śmieszne – odparł oschle – Więc? Oświecisz mnie wreszcie?

- Więc tak, ja pójdę uwolnić Annę. Jest w lochach, a poza tym, ty raczej byś się tego nie podjął… A ty pójdziesz poszukać Elsy. Jak już ją znajdziesz i spotkasz tego całego Lamusa, to nie bież udział w jakiejś honorowej walce, tylko masz czekać, aż przyjdę z Anną. Owijaj w bawełnę, masz przecież niezłą gadkę.

- Zgoda, ale mam nadzieję, że obejdzie się bez ofiar….

*

Błądził do więziennych korytarzach, zaglądał do każdej z cel. Wszystkie były puste. Nagle usłyszał jakieś głosy.

- Anno?

- Kristoff! – usłyszał znajomy głos – Jesteśmy tutaj!

Podbiegł do drzwi lochu.

- Anno, tak strasznie się o ciebie bałem…

- Widziałam, że po mnie przyjdziesz – uśmiechnęła się.

- Jak mógłbym nie przyjść – urwał jednak gdy zorientował się, że nie są sami – Wasze Wysokości? – zapytał zaskoczony – Ale… Przecież…

- Kristoff, poznaj moich rodziców – roześmiała się – Mamo, tato, to jest Kristoff.

- Witam – zaczęła królowa – Miło nam cię poznać, Anna dużo nam o tobie mówiła.

- To dla mnie zaszczyt – chłopak ukłonił się niepewnie – Ale przecież Wasze Wysokości… Nie żyją… Chyba….

- To długa historia – król podniósł się z podłogi – Ale zapoznamy cię z nią nieco później.

Kristoff skinął głową, po czym zabrał się do otwierania celi. Po chwili wszyscy byli już wolni, a Anna radośnie rzuciła się ukochanemu na szyję.

- Tęskniłam za tobą – wyszeptała.

- Ja za tobą też – odwzajemnił uścisk – Ale teraz musimy pomóc Hansowi.

- Ale czemu? – zapytała królowa – Coś mu się stało?

- Jeden z braci Hansa chce wykorzystać moc Elsy to zawładnięcia nad światem – wyjaśnił Kristoff.

- Czy wszyscy w jego rodzinie muszą chcieć władzy?

- To chyba dziedziczne…

***

No, czyli wszystko stało się jasne... Zły, oj zły Linus :P

Rozdział może trochę krótki, ale mam jednak nadzieję, że się wam spodobał :)