Obiecałam, że będzie w tym tygodniu... Obiecałam i dotrzymałam XD
A oto i rozdział, w którym dowiecie się, który z braci Hansa wydaje się podejrzany... Mam nadzieję, że i ten rozdział wam się spodoba ;)
Rozdział III
Opierając się o burtę, Elsa wpatrywała się w oddalające się Arandelle. Tak dawno nie była poza granicami królestwa. Pamiętała, jak wiele lat temu wyjeżdżała razem z rodzicami i z Anną do innych królestw z okazji jakichś balów, czy innych bankietów. Po tym całym incydencie z jej mocą, Anną i trollami, gdy postanowiła odizolować się od świata, była poza Arandelle jeszcze kilka razy na ważniejszych uroczystościach, a po śmierci rodziców zamknęła się całkiem w swoim pokoju.
- Fajnie, co nie? – z zamysłów wyrwał ją radosny głos Anny – Wreszcie coś się dzieje, a nie tylko siedzenie w Arandelle…
Zniknęła równie szybko jak się pojawiła, Elsa nie zdążyła nic odpowiedzieć. Zaczęła przechadzać się wzdłuż burty statku wpatrując się w błękitną morską toń. Nagle ktoś zasłonił jej oczy.
- Hans – roześmiała się – Wiem, że to ty.
- To nie ja, to Anna.
Nie upierał się długo. Cofnął ręce i położył je na jej ramionach.
- Pewnie się cieszysz, że wracasz do domu, prawda?
- Wiesz… - zaśmiał się nerwowo - Niekoniecznie. Jakoś nie za bardzo mi się uśmiecha zobaczyć się ze swoimi braćmi… Ale przynajmniej pokażę ci Nasturię.
- Powinieneś się cieszyć. Sam mówiłeś, że za bardzo się przemęczam, a taka wycieczka jest doskonałą okazją, żebym trochę odpoczęła.
- Masz rację, ale…
- Hans! – przerwała nagle Anna – Czy to jest Nasturia?
Wskazywała na wyspę, która z każdą chwilą zdawała się zbliżać.
- Tak – uśmiechnął się mimowolnie – Oto i ona…
*
- A to jest pałac – Hans wskazał na okazałe, dość stare zamczysko.
Mimo starego wyglądu, zamek był naprawdę imponujący. Grube mury budziły lekki strach, lecz ich groźny charakter przyćmiewały zwisające z ogrodzeń zielone bluszcze. Tuż przy drzwiach wejściowych, po bokach powiewały chorągiewki z symbolem Nasturii.
Gdy weszli do środka, w ogromnym hallu po środku sali stało kilku mężczyzn. Łatwo było się domyślić, że byli to bracia Hansa.
Po dłuższym przyjrzeniu się zaobserwowali, że było ich pięciu. Każdy z nich wyglądał inaczej. Pierwszy, najwyższy i prawdopodobnie najstarszy, ubrany w odświętny, biały garnitur. Na ciemnobrązowej czuprynie nosił koronę. Kolejny, znacznie niższy, również posiadał włosy o tej samej barwie to starszy brat. Różnił się jednak gęstym zarostem. Następną postać Elsa rozpoznała sama. Był to Aleksander, wysoki mężczyzna w okularach, który przypłynął wraz z Hansem, aby prosić Elsę o wydanie wyroku na najmłodszego brata. Pod ścianą, stało jeszcze dwóch innych mężczyzn, ale Elsa nie zdołała się im dokładniej przyjrzeć.
- Witamy w naszych skromnych progach – jeden z nich, w koronie na głowie podszedł do Elsy – Nazywam się Klaus – ukłonił się – To naprawdę wielki zaszczyt, że zdecydowała się Jaśnie Pani tutaj przybyć.
- Przepraszam – chrząknął znacząco Hans – Ja też tutaj jestem…
- Tak, tak – Klaus machnął obojętnie ręką, ignorując brata – Wracając do ciebie, Wasza Wysokość – uśmiechnął się do Elsy – Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że postanowiła nas królowa odwiedzić. Z uwagi na to, że kilku moich braci wyjechało, pozostaje mi zapoznać Waszą Wysokość z tymi, którzy są na miejscu…
- Witam, Waszą Wysokość – jeden z braci, mający na sobie zielony garnitur wystąpił przed szereg; - Jestem Nikolaus, trzeci w kolejce do tronu. Bardzo miło mi poznać.
- Mnie również – dygnęła Elsa, po czym spojrzała na Aleksandra – My już chyba się znamy…
- Owszem – książę poprawił okulary, które co chwilę zsuwały się z jego spiczastego nosa – Rad jestem ujrzeć się, Wasza Wysokość, ponownie.
- A to kolejni moi bracia – wtrącił Klaus – Bliźniacy, Damien i Derek.
Elsa popatrzyła na kolejnym dwóch młodzieńców. Wyglądali identycznie. Nie tylko włosy, rysy twarzy, czy oczy mieli takie same. Ubrani byli w jednakowe, granatowe mundury. Ukłonili się nisko.
- Nie wiem, czego się tak bałeś – Anna szepnęła nagle do Hansa – Wydają się całkiem mili… I dobrze wychowani…
- Właśnie, „wydają się” – odburknął – Przypominam tylko, że ja też się taki wydawałem, a potem…
Nie zamierzał dokańczać. Wszyscy dobrze wiedzieli, co było potem. Jednak wszyscy uznali, że lepiej będzie o tym zapomnieć. Wszyscy wiedzieli, dlaczego to zrobił i wszyscy woleli o tym nie wspominać. Wszyscy, z wyjątkiem wszystkich książąt Nasturii…
Nagle do hallu, po schodach, wbiegł kolejny mężczyzna. Miał jasno brązowe, rozwiane włosy oraz ciemny, wręcz granatowy garnitur z domieszką czerni.
- No i jest – Klaus wskazał na brata – Oto i mój spóźnialski, młodszy brat…
- Linus? – zapytała nieco zaskoczona królowa.
- Witaj Elso – uśmiechnął się podchodząc do niej – Sporo czasu minęło od naszego ostatniego spotkania.
- Tak – odwzajemniła uśmiech – Jakieś… Sześć lat?
- Coś koło tego…
- Skąd oni się znają – Hans lekko spanikowany zwrócił się do Anny.
- A myślisz, że ja wiem? I że mnie to obchodzi? Sześć lat temu, nie wiem czy wiesz, Elsa wiecznie siedziała w swoim pokoju i wchodziła, gdy musiała… A poza tym, nie było mnie przy tym.
- Nie jest dobrze – jęknął.
- No wiem… Elsa wyjechała sobie gdzieś bez mojej wiedzy. Mnie też mogła zabrać!
*
- Jesteś pewna, że zapamiętasz wszystkie te imiona? – zapytał Hans, gdy weszli do pokoju.
- Klaus, Nikolaus, Aleksander, Damien, Derek… i Linus – roześmiała się – Mam dobra pamięć.
- A właśnie… Linus… Skąd go znasz? – zmierzył ją podejrzliwym spojrzeniem.
- Kiedyś razem z tatą pojechaliśmy na koronację jakiegoś króla. Na balu spotkałam Linusa, był chyba jedyną osobą, z którą dało się rozmawiać – uśmiechnęła się mimowolnie – Przestawił się tylko imieniem, nie powiedział, skąd pochodzi i przysięgam, nie wiedziałam, że to twój brat. Poza tym, to było tak dawno, nie znaliśmy się wtedy…
- W sumie racja, ale Elso, chciałbym cię o coś poprosić… Bo widzisz, moi bracia, a w szczególności Linus są trochę…
- Nie chciałbym zakłócać rozmowy – do pokoju, bez wcześniejszego uprzedzenia, z uśmiechem za ustach wszedł Linus – Ale właśnie oczekują nas na obiedzie. Byłoby dla mnie ogromną przyjemnością mogąc zaprowadzić Waszą Wysokość do jadalni – ukłonił się Elsie z szarmanckim uśmiechem.
- Nie wypadałoby odmówić – Elsa, nie zwracając uwagi na Hansa, wyszła z pokoju wraz z Linusem, po czym skierowali się w stronę jadalni.
- Och Elso… - westchnął do siebie Hans – Nawet nie wiesz, w co się pakujesz…
***
Moze opisy wszyskich książąt Nasturii niebyt ni wyszły, ale opisy, zwłaszcza postaci, nie są moja mocną stroną... Ale gdyb ktoś chciał wiedzieć, na czym się wzorowałam, to...
http://chanelka99.tumblr.com/post/78945233444
... mam nadzieję, że są w miarę podobni...
Imiona też stąd brałam, bo nie chciało mi się wymyślać :P
Ale wracając do opowiadania - Elsa i Linus... I co o tym sądzicie? XD