Kraina lodu Wiki
Ten blog użytkownika jest częścią fanonu Kraina lodu Wiki. Informacje tutaj zawarte mogą, lecz nie muszą pokrywać się z wydarzeniami z filmu. Mogą jednak zawierać spoilery.

Rozdział ten dedykuję wszystkim tym, którzy tak strasznie kochają Kristoffa, albowiem będzie miał tutaj nieco więcej kwestii niż w poprzednich rozdziałach XD

Rozdział IX

- Co jest wbrew wszelkim zasadą! – Hans z histerią szarpał za kraty – Wypuście nas stąd!

- Hans, ja wiem, że chcesz pomóc, ale przestań tak wrzeszczeć – syknęła Anna – To w niczym ci nie pomoże.

- Ale on jej coś zrobi, nie rozumiesz? Nie mogę na to pozwolić!

- Elsa da sobie radę.

- Ale ja muszę… - przerwał słysząc jak ktoś zbliża się do jego celi – Ktokolwiek idzie, nich wie, że ja się tak łatwo nie dam zabić!

- Wiem – usłyszą nagle znajomy głos – Obiecałeś, że mnie nie zostawisz.

- Elsa! – zawołał – Skąd ty się tutaj… Nic cie nie jest? Cała jesteś?

- Wszystko w porządku…

- Elsa! Musisz stąd uciekać – krzyknęła Anna – Zaraz cię złapią. Ten głupi brat Hansa…

- Ja wszystko wiem – uśmiechnęła się wyjmując z kieszeni pęk kluczy – I nic nam już nie grozi. Ojciec Czas  mi pomógł.

- Znowu? – zapytała zaskoczona Anna – Chyba jesteśmy mu winni dużą przysługę…

Elsa podeszła do celi siostry, po czym ostrożnie przekręciła klucz.

- A co mu się stało? – zapytała wskazując na Kristoffa – Czy on…

- Żyje, ale jest nieprzytomny – westchnęła Anna patrząc z troską na ukochanego – I to bardzo długo…

- Nie martw się, zabierzemy go stąd – odparła otwierając drzwi do celi – Biegnij do Sali tronowej, są tam żołnierze z Arandelle. Powiedz, żeby tutaj przyszli i zanieśli Kristoffa na statek.

Skinęła głową, po czym pędem ruszyła przed siebie.

- A mnie nie wypuścisz? – Hans uśmiechnął się szeroko do ukochanej.

- Przecież cię tu nie zostawię – roześmiała się podchodząc do jego celi – A z tobą wszystko dobrze?

- Odkąd cie zobaczyłem, wręcz świetnie – pogładził ją po policzku przeciskając rękę przed kraty.

Otworzyła drzwi po czym rzuciła się w ramiona ukochanego.

- Elso, tak strasznie się bałem – wyszeptał – Myślałem, że was stracę.

- Wszystko jest już dobrze – przytuliła się do niego nieco mocniej – Nic nam już nie grozi…

*

- I co z nim? – Elsa zajrzała dyskretnie przez uchylone drzwi.

W kajucie na łóżku leżał wciąż nieprzytomny Kristoff. Tuż obok niego siedziała Anna.

- Nadal nic… - chlipnęła.

- Spokojnie, już niedaleko – uspokajała ją Elsa – Niedługo dopłyniemy do Arandelle, tam ktoś się nim zajmie.

Podniesiona lekko na duchu, uśmiechnęła się do siostry, która po krótkiej chwili opuściła pokój.

- Kristoff – położyła dłoń na jego klatce piersiowej, czuła wolne, ale wyraźnie bicie serca – Obudź się, błagam cię…

Teraz rozumiała dokładnie, co czuła Elsa, gdy zginął Hans. Tylko, że teraz on żył, a Kristoff mógł w każdej chwili przestać oddychać.

*

- A co, jeśli on umrze? – Anna chodziła nerwowo po korytarzu – Jeśli go nie wybudzą? Albo jeśli zapadnie w śpiączkę?

- Anno, uspokój się – Elsa położyła ręce na jej ramionach – Musimy być dobrej myśli, lekarze powiedzieli, że zrobią wszystko, co w ich mocy.

- Jeśli coś mu się stanie…

- Nie stanie, uwierz mi – przytuliła siostrę – A teraz usiądź i uspokój się.

- Łatwo ci mówić – nie zwracając uwagi na radę siostry znów zaczęła kręcić się w kółko .

- Łatwo, bo wiem, przez co teraz przechodzisz. Miałam… Fakt, nieco inną sytuację, ale o wiele gorszą niż ty.

Miała racje… Przecież Kristoff nadal żyje, nadal może mieć nadzieję, że będzie dobrze. Elsa wtedy musiała stanąć prze faktem dokonanym. Hans za pierwszym razem zginął w jej ramionach, a kiedy go odzyskała, niemal ponownie go straciła i gdyby nie Ojciec Czas, Hansa nie byłoby tutaj.

Nagle jednak drzwi otworzyły się. Stanął w nich lekarz, ale z jego twarzy nie dało się niczego wywnioskować.

- I co z nim?- zapytała Anna drżącym głosem.

- Cóż… - zaczął medyk – Na skutek silnego uderzenia powstał rozległy uraz. Uszkodzenie głowy było bardzo poważne, ale miał dużo szczęścia. Udało nam się uratować go w ostatniej chwili.

- Czyli żyje – pisnęła radośnie – Mogłabym się z nim zobaczyć?

- Myślę, że tak – uśmiechnął się mężczyzna – Jest przytomny, ale lepiej nie męczyć go zbyt długo.

- Dziękuję bardzo – dygnęła, po czym delikatnie otworzyła drzwi – Kristoff?

Drgnął na dźwięk swojego imienia. Popatrzył na nią z uśmiechem. Zamknęła za sobą drzwi i powoli zbliżyła się do niego.

- Jak się czujesz? – zapytała niepewnie.

- Może być – szepnął słabo – Przecież wiesz, mam twardą czachę.

Uśmiechnęła się mimowolnie. Usiadła obok niego łapiąc go za rękę.

- Martwiłam się, wiesz?

- Domyślam się… I przepraszam, że musiałaś się tak przejmować.

- Może i nie musiałam, ale nie potrafiłam inaczej. Gdyby coś ci się stało…

- Ale nie jest – popatrzył jej prosto w oczy – Teraz już będzie dobrze, zobaczysz.

*

Elsa spacerowała po ogrodzie. Nagle natknęła się na Vegę.

-Witaj Vego.

-Witaj Elso. Ja... mam do ciebie sprawę.

-Słucham?

-Chciałabym, żebyś mnie uczyła.

-Ja ciebie? Czego?

-Pragnę rozszerzyć swoje umiejętności. Proszę cię zgódź się.

-Zgoda.

-To kiedy zaczynamy?

-Cóż myślę, że najlepiej od razu.

Elsa zabrała Vegę do sali treningowej.

-To czego chciałabyś się nauczyć? Śnieżnego wiru, strzały lodu, śnieżycy?

-Hm... może zacznijmy od... no sama nie wiem... odmrażania?

-Słucham?

-Chciałabym nauczyć się odmrażać. -Vego, ale?

-Elso obiecałaś, że mnie nauczysz prawda?

Elsa skinęła głową. Następnie ustała przed manekinem i go zamroziła. Próbowała pokazać Vedze jak należy cofnąć czar... Lecz moc staruszki nie radziła sobie za bardzo. W pewnym momencie Vedze udało się odmrozić połowę manekina.

-Brawo udało ci się! To wielki sukces.

-Tak ale to tylko połowa.

-Nie.. to aż połowa – uśmiechnęła się Elsa – myślę, że na dzisiaj już wystarczy. Pójdę się położyć, jestem już zmęczona.

-Masz rację ja też już pójdę spać. Tylko najpierw coś jeszcze załatwię.

Elsa poszła spać, a Vega po upewnieniu się, że jest już sama udała się do lochów. Zabrała klucze strażnikowi i wkradła się do jednej z cel. Stała tam zamrożona Lamia. Vega ułożyła dłonie tak jak uczyła ją tego Elsa i spróbowała odmrozić Lamię. Niestety czar odbił się od wiedźmy i uderzył w staruszkę przewracając ją.

-To głupie – powiedziała wstając – nigdy mi się to nie uda...

      •  

Mam nadzieję, ze uspokoiliście się, jeśli chodzi o Kristoffa XD

Kolejny rozdział na blogu RayOfLight ;)