Kraina lodu Wiki
Ten blog użytkownika jest częścią fanonu Kraina lodu Wiki. Informacje tutaj zawarte mogą, lecz nie muszą pokrywać się z wydarzeniami z filmu. Mogą jednak zawierać spoilery.

Dziękuję bardzo za miłe słowa i fajnie, że wam się podobało ^_^

A teraz kolejna dwa rozdziały... Dwa pojnieważ jeden jest bardzo krótki :)

A oto i one:

Rozdział II

- Jesteś pewien? – dopytywała – Bo wiesz, to jest dość poważny krok w naszym życiu…

- Tak jestem pewien – uśmiechnął się patrząc wprost w jej duże niebieskie oczy – Poza tym, czy gdybym nie był pewien, zapytałbym o to?

Odetchnęła z ulgą. Może była to poważna decyzja, ale była na to gotowa. Przy Kristoffie, czuła się bezpiecznie i pewnie… To nie było to złudne uczucie, które sądziła, że czuła do Hansa, tylko prawdziwa, szczera i bezwarunkowa miłość.

- Chodź – chwyciła go za rękę – Pójdziemy i pochwalimy się Elsie – uśmiechnęła się szeroko ciągnąc go w stronę zamkowej bramy.

- A pierścionek… Podoba ci się? –zapytał nieśmiało.

- Jasne, że tak – odpowiedziała radośnie, przyglądając się błyszczącemu, zielonemu kryształowi połyskującemu na jej palcu – Skąd miałeś na niego pieniądze? Przecież musiał kosztować majątek…

- Majątek? No coś ty… -machnął ręką – Właściwie, to łatwiej było znaleźć ten kryształ, potem dopłaciłem, żeby jubiler oprawił go w srebro… Chciałem, żeby był złoty, ale srebrny bardziej pasował do zielonego…

- Czyli… Sam znalazłeś tan kryształ?

- Nie ja, ale moi „przyjaciele” z Doliny Żywej Skały… - uśmiechnął się.

Trolle… Tak dużo im zawdzięczali… Jego przygarnęli, gdy nie miał nikogo prócz Svena i traktowali jako członka rodziny, a jej uratowali życie, gdy była dzieckiem i pomogli znaleźć sposób, by uniknąć zamarznięcia jej serca…

Trzymając się za ręce zmierzali ku zamkowi nie mając pojęcia, jaka niespodzianka ich tam czeka…

Rozdział III

- Elsa, mam nowinę! – wołała biegnąc przez rozjaśniony południowym słońcem korytarz do sali tronowej – Nie uwierzysz co się stało… - otworzyła drzwi – Kristof właśnie mi się oś…

Stanęła w progu niczym posąg. Z niedowierzaniem wpatrywała się przed siebie.

- Anna… - tuż na nią pojawił się Kristoff –Coś się sta…

Również zastygł bez ruchu. Oboje nie mogli uwierzyć w to, co widzą… Na tronie siedziała Elsa, a tuz obok niej, na krześle siedział Hans, który układał jakieś papiery.

- Co on tutaj… - wykrztusiła księżniczka po dłuższej chwili.

- Spokojnie Anno – uśmiechnęła się Elsa – On jest zupełnie nie groźny, zaraz wszystko ci wyjaśnię…

- Cześć, Anna – książę, jakby nigdy nic pomachał do zszokowanej dziewczyny.

- Hans… - Kristoff zmarszczył brwi zaciskając mocno pięści – Jak ja cię dorwę…

- Kristoff, stój! – Anna chwyciła go za rękę – Szkoda nerwów… Więc jeszcze raz… O co tutaj chodzi?

- Słuchajcie… – Elsa uniosła się z tronu – Był tutaj brat Hansa, prosząc o to, bym to ja wydała na niego wyrok…

- To trzeba było go wsadzić do więzienia, spalić na stosie, albo powiesić, a nie sprowadzać tutaj… - warknął Kristoff – Przecież to bardziej kara dla nas, niż dla niego…

- Pozwól mi skończyć… - ton królowej pozostawał niezmiennie spokojny – Brat Hansa, książę Alexander był bardzo niecierpliwy, więc zaproponowałam mu, żeby to on zaproponował karę dla brata… Tak więc ustaliliśmy, że książę Hans zostanie w Arandelle, jako mój… Pomocnik…

- I on ma tutaj mieszkać? – pisnęła Anna.

- Tylko przez jakiś czas… Nie może on naturalnie swobodnie poruszać się po królestwie… Ma on chodzić za mną krok w krok pilnując, żeby nikt nie zrobił mi krzywdy…

- Ciekawe, czy zdoła sam siebie powstrzymać… - Kristoff z niesmakiem skrzyżował ramiona.

- Wybaczcie, ale ja nadal tu jestem… - wtrącił Hans.

- Cicho bądź ty zdradziecki psycholu… - syknął – Wybacz, Elso, ale… On próbował zabić ciebie i Annę… A ty mu tak łatwo zaufałaś?

- Postanowiłam, że dam mu szansę odpokutować… Musze jakoś wrabiać się w roli miłościwej królowej… Ale zdaje się, że mieliście mi coś ważnego do powiedzenia…

- Kristoff mi się oświadczył, ale nie to jest w tej chwili najważniejsze… - mimo, iż oświadczyny były dla Anny czymś naprawdę ważnym, musiała najpierw ustalić kwestię Hansa z siostrą – Mogę cię siostrzyczko na momencik prosić…

Oddaliły się na parę kroków.

- Elsa, on chciał nas obie zabić, żeby zdobyć władzę – mimo tego, iż mówiła szeptem, jej głos był uniesiony – Na pewno wiesz, w co się pakujesz?

- Anna spokojnie, przecież…

- Wasza Wysokość… - przerwał Hans kłaniając się nisko – Nie chcę zakłócać rozmowy, ale czy to na pewno bezpieczne, żeby on stał tak niebezpiecznie blisko mnie?

- Trzeba było nie próbować zabić Anny – Kristoff bez przerwy lustrował go groźnym spojrzeniem.

Elsa popatrzyła błagalnie na Kristoffa. Zrozumiał, że powinien się uspokoić… Wróciła jednak do rozmowy z siostrą.

- Anno – położyła jej dłonie na ramionach – Wiem, co robię… Poza tym, może on się zmieni…

- Nie jestem pewna, czy z twoją głową wszystko gra… Elsa, tacy jak on się nie zmieniają… Może i jestem naiwna, ale Hans to palant! I wstrętny oszust…

- … i lowelas jak się patrzy… - dodał Kristoff.

Anna uśmiechnęła się do niego.

- Posłuchaj mnie, najwyżej będę wiedziała, że litowanie się nie popłaca… A tak zmieniając temat… Ktoś tu ma narzeczonego…

- Tak – Anna zaklaskała w dłonie – Patrz na to – podsunęła jej dłoń pod sam nos – Śliczny, co nie?

- Nieziemski… A jak te kryształ ładnie świeci… Gratuluję – Elsa mocno objęła siostrę.

- Dziękuję…

- Ty tak na serio? – Hans zwrócił się do Kristoffa – Oświadczyłeś się jej, o ona nie odmówiła? Cuda się zdarzają…

- Żeby tobie się przypadkiem coś nie zdarzyło – zamachnął się z zaciśniętą pięścią, nie miał zamiaru go uderzyć, ale jego skruszony wyraz twarzy zdecydowanie był tego warty.

- To kiedy planujecie ślub? – Elsa podzielała radość siostry.

- Cóż… - Anna podrapała się po głowie – Nie mamy jeszcze wybranego konkretnego terminu, ale… Coś wymyślimy.

- Wasza Wysokość – do sali wbiegł jeden ze strażników – Wybaczą królowa, że zakłócam rozmowę, ale przybył arcyksiążę Weselton…

- Pięknie… - skrzywiła się Anna – A ten czego tutaj chce…

- Nie mam pojęcia, księżniczko, ale oczekuje on rozmowy w królową Elsą…

Elsa wymieniła spojrzenia z siostrą. Obie czuły, że przybycie do Arandelle kogoś takiego jak Weselton nie wróży niczego dobrego.

- Dobrze zatem… - zaczęła królowa, zwracając się do strażnika – Przekaż mu proszę, że oczekuję go w sali tronowej…

- Tak jest, Wasza Wysokość…

- Jak myślisz, po co tutaj przyjechał? –zapytała księżniczka biorąc siostrę pod rękę.

- Zapewne chce porozmawiać o rozwiązaniu umowy z nim, jeśli chodzi o dostawy jego towarów do Arandelle… Ale nie martw się, pozostanę nieugięta, nawet na najciekawsze jego propozycje… Po tym, co miało miejsce po mojej koronacji nie chcę mieć z arcyksięciem nic wspólnego…

***