Otóż pozostaje mi życzyć wam szampańskiej zabawy, dużo fajerwerek i żebyście z tego sylwestra cokolwiek zapamiętały... :P
To ostatnie, to oczywiście żarcik, ale niech nam żyje nowy rok i natępny rozdział mojego opowiadania ;)
Rozdział VII
- Kristoff… -szepnęła Anna przerywając długą, niezręczną ciszę- Daleko jeszcze?
- Myślę, że tak… Ze da dni drogi… W jedną stronę…
- Bo wiesz, nie była przygotowana na tak długą „wycieczkę”… Nie wzięłam płaszcza, a poza tym…
- Nie martw się, pomyślałem o tym… Wiem, gdzie możemy taki płaszczyk nabyć… - uśmiechnął się tajemniczo.
- Ty też myślisz o…
- Aha… - skinął głową.
- Też myśli o czym? – szepnął Hans do Elsy.
- Nie wiem, ale mam nadzieję, że szybko się dowiem…
*
- A ty dlaczego nie wchodzisz? –zapytał Hans stojąc w progu.
- Wolę poczekać tutaj… - Kristoff oparł się placami o ścianę – Powiedzmy, że ja i uroczy właściciel tego sklepu jesteśmy trochę… Poprztykani, więc… Wolę mu się nie narażać, rozumiesz?
- Aha… - pokręcił głową, po czym zatrzasnął drzwi.
Stali w małym ciasnym ale przytulnym pomieszczeniu zawalonym różnego rodzaju przedmiotami, od ubrań, po artykuły spożywcze.
- Witojcie – usłyszeli donośny głos – Zimowa promocja! Przecena na wszystkie zimowe artykuły, hej!
- Świetnie – uśmiechnęła się Anna - Czy znajdę tutaj jakiś płaszczyk? Zimowy? I może rękawiczki?
- Ależ oczywiście, że znajdziesz – Oaken uśmiechnął się, po czym wyciągną zza lady parę damskich, fioletowych rękawiczek – Płaszczyk znajdziesz w dziale zimowym – wskazał na wieszak, gdzie wisiało całkiem sporo płaszczy w rozmaitych kolorach.
- Zmieniło się tutaj od ostatniego razu… - Anna położyła na ladę fioletowy płaszczyk – Jak była tutaj ostatnio, było tu znacznie mniej… Zimowych artykułów…
- Od ostatniego nagłego ataku zimy pomyślał żem, że lepiej mieć takie rzeczy o każdej porze… A czy z tobą taki jeden dziwny facet nie był tu ostatnio?
Anna uśmiechnęła się wyglądając przez okno. Kristoff stał na zewnątrz „rozmawiał” ze Svenem.
- Tak, był, ale…
- No nie ważne… Co się takimi narwańcami będę przejmował – przerwał sprzedawca - Coś jeszcze panienka życzy?
Spojrzała na Elsę. Rozglądała się po sklepie, tak jakby czegoś szukała. Spojrzała na swoje dłonie. Może byłoby bezpiecznie, gdyby miała na nich rękawiczki…
- Dobry człowieku… -zwróciła się do Oakena – Ma pan może rękawiczki? Niebieskie, albo granatowe… Najlepiej takie długie, aż do łokci…
- Ma Wasza Wysokość wymagania… - westchnął szukając czegoś pod ladą – Lecz cóż… Klient nasz pan… - wyciągną parę rękawiczek, dokładnie jak z opisu Elsy – Wszystko będzie…
Nagle usłyszeli z zewnątrz głośny ryk.
- To raczej nie możliwe, żeby Sven tak się… - zastanawiała się Anna.
Do sklepu wbiegł Kristoff.
- Słuchaj, Elsa… - zaczął zdyszany, opierając się o drzwi – Pamiętasz tego uroczego potworka, którego wyczarowałaś, żeby wygonić mnie i Annę ze swojego lodowego pałacu?
- Tak… A czemu pytasz? – uniosła brew.
- Bo wiesz… -zaśmiał się nerwowo – Twój Puszek chyba planuje wielki powrót…
Wybiegli na zewnątrz. Wśród drzew spacerował Puszek.
- Czy on ma na głowie twoją koronę? –zapytała Anna – Nie powiem, do twarzy mu…
- Ale… Jak on… - jąkał się Hans – Przecież… Przecież ja go… Wtedy przed twoim pałacem… Ja go chyba…
- Cicho bądź, bo wcale nie pomagasz – syknęła Elsa, po czym zrobiła kilka pewnych kroków do przodu – Puszek! Chodź do pani!
Potwór usłyszał ją, po czym radośnie pobiegł w jej stronę.
- Dobry Puszek – pogłaskała go po głowie – Oj, jak ładnie ci w koronie… - mówiła do niego, jakby był jednym z najsłodszych szczeniaczków – Będziesz grzeczny, będziesz?
Puszek pokiwał główką. Elsa wyczarowała wielką, śnieżną kulę, którą z impetem rzuciła daleko przed siebie.
- Przynieś!
- Nieźle się go pozbyłaś, siostrzyczko.
- Pozbyłaś? Ja się chciałam z nim pobawić. Musiał się przez tyle czasu tułać sam i ja…
- Przestań gadać – Anna chwyciła ją pod rękę – Zmywajmy się stąd, zanim on wróci…
*
- No… - westchnął Kristoff - Obkupiłyście się nieźle… A ten uroczy sprzedawca… Wspominał coś może o mnie?
- Em… - Anna zaśmiała się nerwowo – Ależ skąd…
- Nazwał cię narwańcem i dziwakiem – wtrącił Hans – Jego słowa, nie moje, ale…
- Hans… - syknęła Elsa – Nie pogarszaj swojej sytuacji. Jak tak dalej pójdzie, to trzeba będzie wzywać twoich rodziców, albo braci do identyfikacji zwłok… Nie żartuję.
- Martwisz się o mnie? –zapytał uśmiechając się zawadiacko.
- Po prostu nie chcę mieć nikogo na sumieniu… - odparła oschle.
Wyprzedziła Hansa, jechała obok Anny i Kristoffa, rozmawiając o czymś, ale nie był w stanie zrozumieć, o czym. Wpatrywał się w nią, z nadzieją, że chociaż raz odwróci się w jego stronę… Na próżno…
***
Następne rozdział na pewno nie w tym roku ;)