Kraina lodu Wiki
Ten blog użytkownika jest częścią fanonu Kraina lodu Wiki. Informacje tutaj zawarte mogą, lecz nie muszą pokrywać się z wydarzeniami z filmu. Mogą jednak zawierać spoilery.

Mam dla was smutną informację... To już niestety koniec mojego fanficku... Dobra wiadomość jest taka, że wreszcie umieszczam ten rozdział... Rany, ale wy jesteście niecierpliwi XD

Ale cieszę się, że tak wam się podobało :)

No wiec tak, nie wiem, czy było na co tak czekać, zakończenie takie trochę kiepskie... Mogłam je bardziej rozwinąć, ale nie miłam pomysłu... No ale cóż, przynajmniej coś jest ;)

Tak więc bez dalszych wstępów, życzę miłej lektury :)

***

Rozdział XVII

- Mój Boże, Hans! – wrzasnęła, po czym klęknęła obok niego – Proszę, nie… Coś ty mu zrobiła?

- To nie moja wina, że wlazł głupek przed ciebie… - wzruszyła obojętnie ramionami – To nie miała być strzała dla niego…

- Zapłacisz mi za to! – warknęła – Zapłacisz za to, że go skrzywdziłaś!

Podniosła się, po czym najmocniej jak tylko potrafiła rzuciła w staruszkę lodowym promieniem. Błękitne światło spowiło cały budynek… Gdy lodowa poświata opadła, zamiast Vegi i Weseltona, Elsa ujrzała dwie lodowe bryły ludzkich rozmiarów.

- Elsa! – zza siebie usłyszała siostrę – Co tu się stało?

Wbiegła wystraszona razem z Kristoffem do środka widząc dziwny błysk.

- Ja… - odwróciła się w jej stronę – Ja nie wiem… - to, co mówiła Vega jednak było prawdą, miała wielką moc, jednak coś oderwało ją od przemyśleń – Hans!

Nachyliła się nad nim. Jego oczy były półotwarte, a oddech stawał się coraz płytszy… Ujęła jego twarz w dłonie.

- Hans…

Zmarszczył brwi, usiłując zahamować ból, na szczęście nadal był przytomny.

- Elsa, ja… - szepnął słabo – Przepraszam cię… Za wszystko, co zrobiłem… Za to, ze chciałem zabić ciebie i Annę… Byłem wtedy naprawdę głupi… Przepraszam…

- Nie musisz przepraszać – uśmiechnęła się przez łzy –Uratowałeś mi życie… To chyba mówi samo za siebie…

Uśmiechnął się, po czym delikatnie otarł z jej policzka łzy. Miał taką zimną dłoń…

- Elsa… Chciałbym, żebyś wiedziała, że…- jego głos stopniowo był coraz cichszy – Nigdy nie byłaś mi obojętna… Odkąd cię poznałem, wiedziałem, że jesteś dla mnie kimś więcej… Ja… Ja starałem się… Żebyś nie traktowała mnie już jak złoczyńcę…

Nie mogła powstrzymać już płaczu. To się nie mogło tak skończyć… Nie mogło!

- Wiem, ze się starałeś… – pogładziła go po policzku – Kiedy przyjechałeś do Arandelle, wybaczyłam ci, bo nie miała serca skazać się na wyrok do więzienia. Wtedy, gdy rozmawialiśmy w więzieniu, powiedziałeś, że nie chciałeś, żeby mnie zabili… Wszyscy inni skorzystali by z okazji i zabili mnie, żeby przywrócić lato, a ty… Wtedy też mnie uratowałeś…

- Żołnierze mówili, żebym cię zostawił nieprzytomną w twoim pałacu, ale ja… - z trudem przełknął ślinę – Zaniosłem cię do więzienia… Bo nie chciałem, żeby stała ci się jakaś krzywda… Tam byłaś bezpieczna…

- Dlaczego to zrobiłeś? – przerwała - Ocaliłeś mi życie narażając siebie… Po co to wszystko?

- Elsa… - zamknął oczy, a jego głos wydawał się prawie niesłyszalny - Ja cię…

Nie dokończył. Wydał z siebie ostatnie tchnienie. Głowa opadła bezwładnie w tył…

- Nie… - pisnęła – Nie, Hans, proszę cię! Nie możesz mnie zostawić, słyszysz? – desperacko szarpała go za ramię – Ocknij się, błagam!

- Elsa – zaczął Kristoff robiąc krok do przodu – On już…

- Nie! – wrzasnęła cała zalana łzami – On nie może odejść, słyszysz!

Pogładziła Hansa po policzku. Był taki zimny… Załkała, przytulając się do jego chłodnego ciała. Nie mogła go stracić… Potrzebowała go. Może i był denerwujący, trochę zbyt pewny siebie i strasznie się jej podlizywał, ale… Tęskniłaby za tym. Było to tylko kila cech, które tak w nim lubiła. Te wszystkie miłe rzeczy, które dla niej zrobił, a teraz oddał za nią życie… Tak się starał, żeby zwróciła na niego uwagę, a ona tak oschło traktowała każdy jego miły gest skierowany do niej.  Nie mogła sobie tego darować… Jak mogła nie zauważyć tego wcześniej?

- Kocham cię… - szepnęła mu do ucha, ponownie zanosząc się płaczem.

Anna widząc to wszystko przytuliła się do Kristoffa, do jej oczy również napłynęły łzy. Objął ją ramieniem, obierając podbródek na czubku jej głowy. Początkowo nie przepadał na Hansem, ale przecież uratował mu życie… Był jego dłużnikiem…

Nagle jednak stało się cos niezwykłego… Od Hansa zaczęło bić delikatne, ledwo widzialne białe światło. Rozprzestrzeniało się powoli po całym pokoju, przeobrażając się w jakby błyszczącą mgłę. Elsa odsunęła się gwałtownie. Blask był coraz jaśniejszy i zaczął razić ją w oczy. Zasłoniła twarz ręką. Gdy tylko mgła opadła, Elsa zaczęła uważnie przyglądać się Hansowi. Ku jej zdziwieniu jego powieki uniosły się i mogła dostrzec jego piękne, zielone oczy.

- Elsa… - zaczął jeszcze słabym głosem.

- Hans! – pisnęła lekko stłumionym krzykiem – Ale, jak… Jak to możliwe?

- Nie jestem pewien – uśmiechnął się – ale czy nie usłyszałem przypadkiem z twoich ust słowa… „Kocham cię”?

- Co? Ja? – zaczęła nerwowo przewracać oczami – Że ja niby… Że powiedziałam… Że cię… Znaczy, nie cię… Ja cię… Ty mnie… Zaraz, co?

Przerwała, gdy Hans przysunął się do niej, po czym pocałował w policzek.

- Kocham cię – szepnął.

Popatrzyła mu prosto w oczy. Wiedziała, że to było szczere, wiedziała, że może mu zaufać i że nigdy już nie pozwoli mu odejść. Chwyciła go za kołnierz kamizelki, po czym pocałowała go prosto w usta. Zamrugał zaskoczony, ale nie był w stanie myśleć o niczym innym… Pocałowała go… Pocałowała go! Nigdy wcześniej nie czuła czegoś podobnego… To ciepło, które czuła, nie tylko na swoich ustach, ale również i w sercu. Teraz wiedziała już na pewno, że go kocha…

*

Po powrocie do Arandelle, Elsa zajęła się przygotowaniem przyjęcia za okazji zaręczyn Anny i Kristoffa. Musiała ogłosić kilka ważnych rzeczy…

- Witam wszystkich zebranych – Elsa zwróciła się do gości zgromadzonych w sali balowej – Ma dwa bardzo ważne ogłoszenia… Pierwsze… Otóż moja siostra zastała poproszona o rękę przez obecnego tutaj Kristoffa… Zgodziła się – uśmiechnęła się do Anny – Drugie… Ze względu na to, że książę Hans uratował życie mi, i nie tylko mi, zostaje uniewinniony i nie musi odbywać kary, przebywając w pałacu a Arandelle…

- Nie musi… - wtrącił się Hans – Ale chce… - chwycił Elsę za rękę – Jest również trzecie ogłoszenie… -uklęknął przed nią – Elso, czy zgodziłabyś się zostać moją żoną?

Zarumieniła się. Nie wiedziała co, powiedzieć. Była bardzo zaskoczona jego propozycją… Spojrzała na Annę, która z szerokim uśmiechem kiwała głową.

- Zgódź się – szepnęła.

Elsa ponownie popatrzyła na Hansa. Czekał cierpliwie, aż odpowie. Miał jednak głęboką nadzieję, że mu nie odmówi…

-Tak! – zawołała wieszając mu się na szyję – Tak, tak, po stokroć tak!

*

Wkrótce po oświadczynach Hansa odbył się ślub, podwójny ślub. Królestwo Weseltona zostało przejęte przez jego siostrzeńca wraz z małżonką. Ich poddanym żyło się  pod ich rządami o wiele lepiej. Wracając do władców Arandelle… Dokładnie, władców. Elsa sprawowała rządu wraz ze swoim mężem, Hansem. Spełniło się jego marzenie o władzy, ale o władzy przy boku ukochanej. Kristoff natomiast zamieszkał w pałacu. Nie mógł długo przyzwyczaić się do pałacowych wygód oraz książęcych obowiązków, ale z pomocą Anny, wszystko stawało się dla niego łatwiejsze…

Tak więc, póki co, wszyscy w Arandelle żyli długo i szczęśliwie…

***

I jak? Okropne? Bardzo okropne? 

Wiem, że ta scena z Hansem, który cudownie uzdrowiał jest trocę bardzo zerżnięta z "Zaplątanych"... Ale kocham tę scenę, a tym przypadku wyglądałaby jeszcze bardziej dramatycznie... :D

A teraz pytanie do was... Watro było tyle czekać, czy zawiedliście się na mnie? Mam tylko nadzieję, ze bedziecie ze mną szczerzy... ;)