Była wiosna. Anna i Kristoff wzięli dzisiaj ślub. Na ich wesele przybyło mnóstwo gości. Elsa chciała pójść do ogrodu się przewietrzyć ale ponieważ było mnóstwo gości trudno było się przecisnąć. Nagle ktoś na nią wpadł i prawie się przewróciła ale w ostatniej chwili ktoś ją złapał. ukłonił się i przedstawił:
L.-Mam na imię Leonard,książę Diary.; Był dość wysokim mężczyzną z jasnobrązowymi włosami. Miał duże,piękne błękitne oczy.Ubrany był w biały mundur ze złotymi wstawkami (podobny do munduru Hansa) i czarne buty do kolan.
L.-Czy mogę prosić do tańca, Wasza Wysokość?
E.-Tak.
Zaczęli tańczyć. (Elsa nawet nie przypuszczała, że jeszcze potrafi). Później poszli do ogrodu. Nawet nie zauważyli kiedy zrobiło się ciemno.
E.-Jak długo zostajesz jeszcze w Arendelle?
L.-Nie wiem-chyba jutro popołudniu wypływamy.
E.-Szkoda.- Elsa nagle przypomniała sobie co było z Anną i Hansem więc się opamiętała.-No, ale na mnie niestety już pora. Żegnam.
L.-Do zobaczenia wasza wysokość.
Elsa wróciła do zamku gdzie Anna ją szybko znalazła.
A.-Gdzieś ty była?!
E.-W ogrodzie. A czy coś sięń stało?
A.-Nie,nie. Tylko nie mogłam cię znaleźć i się martwiłam.
Tak, wiem trochę marne zakończenie ale nie miałam pomysłu. :c
Ale mam nadzieję, że się spodoba. :D