Dobra wstawiam nstępny rozdział. Cieszę się bo po komentarzach widzę, że komuś się to podoba, i że ktoś to czyta. :D
Następnego dnia Elsa stała przy porcie i żegnała się z Anną, Kristoffem i Olafem.
E.- Anna napewno dasz sobie radę z Kristoffem pod moją nieobecność?
A.- Tak, tak. Napewno, nie martw się!
J.- Wasza wysokość!Trzeba już odpływać!
A.- No Elsa, idż bo już na ciebie czekają! Pa!
E.- Pa Anna!
Płynęli tak już ze 4 godziny. Morze było spokojne i naszczęście nigdzie nie było widać burzowych chmur i nie zapowiadało się na sztorm. Wreszcie ktoś zawołał:
-Patrzcie, to Diara! Już jesteśmy!
Gdy przybili statkiem do brzegu, Elsa zobaczyła wielki, piękny zamek
-To pewnie zamek Leonarda.-pomyślała Elsa.
Elsa poszła do zamku gdzie służba pokazała jej komnatę.
- Dziękuję. A mogę wiedzieć kiedy mam przyjść do sali balowej?
- Za półtorej godziny, jaśnie pani.
-Dziękuję.
Elsa poprawiła swój warkocz i stworzyła sobie suknię na bal. Była błękitna z płatkami śniegu a we włosach miała kawałki lodu. Suknia sięgała do ziemi i miała rękawy do łokci ( wyglądała podobnie do tej, którą stworzyła w lodowym pałacu).
- sala balowa#
Do Elsy podszedł mężczyzna, który był podobny do Leonarda, ale miał blond włosy, szare oczy i był trochę niższy.
-Jestem Marek, młodszy brat Leonarda. Czy mogę prosić do tańca?
-Tak, oczywiście.
Zaczęli tańczyć. W końcu muzyka się skończyła i wszedł służący aby zapowiedzieć księcia Leonarda.
- Jego wysokość, książę Diary, Leonard.
Gdy wszedł do sali balowej zaczęło szybciej bić mi serce. Wiedziałam tylko jedno- to znaczyło, że się w nim...
zakochałam?! Nie, nie Elsa! Musisz go lepiej poznać! Znasz go tylko jeden dzień! No dobra...
Leonard podszedł do niej i zaprosił do tańca. Tańczyli długo, a potem poszli do królewskich ogrodów.
E.- Wow, ale tu pięknie!
L.- Hah,dziękuję. Ale nie tak ładnie jak w królewskim ogrodzie w Arendelle.
E.-Dzięki.Czym będziesz się kierował przy wyborze swojej żony?
L.- Hm... Musi być: mądra, dobra, rozsądna i oczywiście piękna.
E.- Aha. A masz już jakąś na oku?
L.- Tak, ale to tajemnica.
E.- No proszę, powiedz!
L.- Nie. Dowiesz się póżniej.
E.- No dobra.
L.- Elsa, czy to prawda, że masz moc?
E.- Tak. Pewnie teraz to ja już nie mam szans u ciebie, prawda?
L.- Nie! To, że masz moc, nie zmienia faktu, że cię lubię. I nigdy nie zmieni.
E.- Naprawdę?
L.- Tak!
W tym momencie Elsa nie zastanawiając się pocałowała Leo.
E.- Przepraszam. Trochę mnie poniosło.
Ale Leonard nie odpowiedział tylko ją pocałował. Potem długo rozmawiali. W końcu musieli wrócić do zamku.
L.- Elsa, chodź musimy już wracać do zamku. Muszę wybrać sobie żonę.
E.- Tak? To już? No dobra idę.
Poszli razem do zamku. Wszystkie damy ustawiły się w rzędach a książę poszedł po pierścionek. Elsie znowu serce szybciej biło. Miała mała małą nadzieję, że książę ją wybierze. Zamknęła na chwilę oczy żeby się uspokoić, a gdy je otworzyła zobaczyła przed sobą klęczącego Leonarda.
L.- Elso, wyjdziesz za mnie??
E.- Ja? Ja... ja... yyy, znaczy... TAK! TAK! TAK!
Rzuciła sięna szyję Leonardowi a ten ją pocałował.Potem wszyscy tańczyli, Elsa oczywiście z Leonardem.
Później bal się skończył, a Elsa poszła spać. Nadal nie mogła uwierzyć, że Leonard właśnie ją wybrał. Na drugi dzień mieli wrócić do Arendelle.
Mam nadzieję, że się spodobało. :D