Kraina lodu Wiki
Advertisement
Fanon-wordmark Ten blog użytkownika jest częścią fanonu Kraina lodu Wiki. Informacje tutaj zawarte mogą, lecz nie muszą pokrywać się z wydarzeniami z filmu. Mogą jednak zawierać spoilery.

A dzisiaj czas na Rebel! Długo mi zajęlo pisanie, ale mam nadzieję że warto. :)[]

Dzisaj trochę smutny rozdział, ale spokojnie- nikt jesczcze nie zginął! JESZCZE! 

Dobra, nie przedłuzając i spoilerując- zapraszam do czytania. A dedyk dostanie... Opuskid, bo dzięi niemu miałam pomysł na napisanie kolejnnego rozdziału! ^^


Rozdział ósmy- Forever in My Heart

Białowłosa krążyła ścieżkami  leśnymi do obozu mocno trzymając szkatułkę. Wciąż upewniała się, czy to na pewno nie sen i czy naprawdę trzyma prezent od Johna. Spoglądała na nią z pewnym swojego rodzaju wzruszeniem. To była jedyna rzecz, jaką miała po swojej matce. Mimo, że ostatni raz widziała ten przedmiot wiele lat temu i to kilka razy w życiu pamiętała każdy element. Drewniana szkatułka zrobiona z mahoniu, w której wyżłobione były kwieciste wzory.  Na wieku, na kawałku złotej blaszki napisana była inskrypcja w niezrozumiałym języku. Zawsze pytała matki, co znaczą te słowa a wtedy ona odpowiadała „Dowiesz się gdy przyjdzie na to pora”.

Jednak ta pora nigdy nie nadeszła. Jej rodzina i wszystko co miała zniknęło i zostało jej niewiele- szkatułka, magiczny naszyjnik od ojca oraz John, jej jedyna bliska osoba.

Kiedy usiadła pod drzewem obok śpiącego jeszcze konia jej ręka powędrowała ku wieku. Przetarła je lekko swoją dłonią i wpatrywała przez chwilę. Zawahała się i powoli otworzyła zamek.  Gdy otworzyła szkatułkę  jej oczom ukazało się niewielkie, wmontowane  lusterko. Otoczone złotymi wzorami świeciło niezwykłym blaskiem, mimo upływu lat. Spojrzała w swoje odbicie- jej cera była bledsza niż zwykle, oczy jakby poszarzały i straciły blask a zakrwawione usta lśniły czerwienią. Znała tę osobę- to była ta małą dziewczynką błądząca po korytarzach  pod dworem . Teraz jednak „dziewczynka” była kobietą…

Nim zdążyła mrugnąć usłyszała znajomą melodię- cicho grająca pozytywka przypomniała jej te chwile gdy obudzona podczas koszmarów białowłosa córeczka wtulając się w mamę słuchała jej aby następnie znów zasnąć.

Some spojrzała znów na swoje odbicie, zamknęła szkatułkę i otuliła ramionami kolana oraz schowała twarz. Następnie, pośród ciszy we wstającym ze snu lesie dało się słyszeć cichy szloch…

~*~

Nie wiedziała ile czasu minęło kiedy tak siedziała. Czuła tylko słone łzy spływające po policzkach i dławiąc się nimi szlochała.  Wiedziała że powinna przestać, bardzo tego chciała lecz nie mogła. Słyszała ciche parskanie konia i że ociera się swoim wielkim czarnym łbem o jej rękę. Zignorowała to wciąż nie mogąc się uspokoić. Wtedy ktoś po cichu podszedł i stanął dużą odległość od niej.

- Some…

Ona zaś prędko podniosła głowę i ujrzała czarnowłosego chłopaka, u którego malowało się zdumienie na twarzy. Klęknął obok niej i spytał

- Wszystko w porządku?

- Tak- skłamała próbując zamaskować łzy i powstrzymać drżenie głosu.

- Wcale tak nie wygląda… Co się stało?

-Nic mi nie jest-warknęła i odwróciła głowę a on spojrzał na leżący obok niej przedmiot. Mimo że wiedział co się zaraz stanie dotknął jej ramienia i powiedział kojąco

- Nie musimy gadać o tym jeśli nie chcesz. Ale może powiedziałabyś mi chociaż co się tam stało?

- Przecież widziałeś, był pożar- powiedziała zerkając na jego ramię z raną od poparzenia.

- Ale, jak się znalazłaś na tym dachu? – spytał lekko chichocząc

- Powiedzmy, że spotkałam starą znajomość i się pokłóciłyśmy- powiedziała zanim pomyślała i zdumiona swoim zachowaniem popatrzyła na niego.

- Widać nie miałyście dobrych relacji- mruknął- Ale co się z NIĄ stało, bo wnioskuję po określeniu że to była dziewczyna.

- Szczerze mówiąc, to była moja przyjaciółka- szepnęła z pogardą w głosie- Uciekła…

- Czyli to ona podpaliła dom?!- zdumiał się- Ale chyba nie to Ci leży na sercu, co?- dodał i uniósł jedną brew.

- Nieważne, było minęło.- wstała i schowała prędko szkatułkę do torby. Łzy zniknęły. On jednak nie dawał za wygraną

- Właśnie ważne! Powiedz!

- Daj sobie spokój Pheonix- krzyknęła

- Nie, nie dam!- powiedział odważnie patrząc się na nią uparcie- Powiedz wreszcie o co chodzi!

- To nie twoja sprawa!- zdenerwowała się

- Właśnie że moja! Pomogłem i chcę wreszcie wiedzieć!- wrzasnął, a ona podeszła do niego czerwona ze złości i zaczęła prędko wrzeszczeć na całe gardło bez opamiętania

- Co chcesz wiedzieć ?! To, że moja przyjaciółka mnie zdradziła, spaliła dom i próbowała mnie zabić?! Czy to że przez mnie zginęła cała moja rodzina?! To chcesz wiedzieć?!

Stał osłupiały gapiąc się na nią z szeroko otwartymi oczami a ona dyszała ciężko dygocząc ze złości. Gdy zrozumiała, co powiedziała spuściła wzrok i odwróciła się.

- Czyli twoi rodzice zginęli pożarze?- spytał współczująco

- Rodzice od dawna nie żyją- mruknęła- Poza tym co Cię to obchodzi…

- Bardzo dużo- przyznał- Bo gdyby nie ty byłbym martwy…

Odetchnęła głęboko i zamknęła oczy. Próbowała uspokoić się lecz czuła na sobie jego wzrok jakby oczekiwał aż białowłosa coś powie.

- Jednak będziesz musiał sobie radzić od teraz sam. Czas się rozstać raz na zawsze- powiedziała wreszcie

- Chyba sobie żartujesz!- powiedział i podszedł do niej – Po tym co nas oboje spotkało chcesz odejść?!

- Tak będzie lepiej- wzruszyła ramionami

- Dla kogo?!

- Dla każdego z nas. Sam widziałeś co się stało mojej rodzinie. Jeśli skrzywdzą jeszcze kogoś z mojej winy… Odejdź!- krzyknęła

- Z twojej winy? Przecież ty nic nie zrobiłaś!- zdziwił się

- Jeśli zaraz mnie nie zostawisz poderżnę Ci gardło!- zagroziła

- Proszę bardzo, wtedy twoje ocalenie mnie nie ma sensu!

- Dość!- wrzasnęła- mam Cię dość! Nienawidzę Cię! Odejdź stąd natychmiast!

- Spoko, skoro tego chcesz!- wrzasnął i ruszył w kierunku puszczy. Zaś naszyjnik Some zaczął świecić a ona wrzasnęła. Jednak to nie był krzyk złości…

Białowłosa padła na ziemie krzycząc i wijąc się z bólu. Nie wiedziała co się dzieje. Ledwo mogła otworzyć załzawione oczy. Widziała tylko że naszyjnik znów świecił niebieskim blaskiem. Czuła też, jakby ktoś wysysał z niej wszystkie siły życiowe. Nie wiedziała co się dzieje i nagle nie mogła oddychać a jej serce zwalniało rytm aż zamarło.

„To koniec”- pomyślała i zamknęła oczy.

- Some! Some, wstawaj!- krzyczał przerażony głos i uchyliła powieki. Serce i płuca znów normalnie funkcjonowały. Odetchnęła kilka razy głęboko i poczuła ręce na swojej talii. Trzymał ją na kolanach trzęsąc się.

- Hej, już wszystko dobrze!- powiedział próbując się uśmiechnąć- Co Ci jest?

- Ja… nie wiem- szepnęła- Ale muszę CI coś powiedzieć…

- Co?- spytał i pomógł jej usiąść

- Nie możemy się rozstać, jesteśmy na siebie skazani.



CDN :)

A dzisiejsza nutka?Hmmmm...

I zapraszam serdecznie do przeczytania mojego nowego ff pt "Legends of Arendelle"

Komentujcie i lajkujcie xD

Advertisement