Kraina lodu Wiki
Advertisement

Witajcie! Somiś dawno nie pisała...[]

Przepraszam za bardzo długą przerwę jednak wiecie- szkoła, lekcje, zmęczenie i takie tam. Do tego jestem teraz bardziej aktywna na innej wiki i rzadko tu bywam.[]

Tak czy siak napisałam jak widzicie kolejny rozdział. Jest chyba jednym z dłuższych moich "dzieł" ale mam nadzieję że czekaliście zaciekawieni co się stanie z Some, Pheonixem, Elsą, Anną i innymi.[]

Jeśli są jakieś pytania walcie śmiało w komentarzach i subskrybujcie xD[]

A, jeszcze dedyk! Dzisiaj jest dedyk dla... SandryDaly! Za to że mi przypominała żeby pisać i za parinng Johnix! (John x Pheonix) xDDD

Miłego czytania :)[]

Rozdział jedenasty- Danse Makabre?



Stała wyprostowana jak na baczność przed tronem Królowej Arendelle. Była już późna pora, bo około północy a za oknem szalała burza. Wzięła głęboki oddech i zdjęła kaptur z głowy ukazując swoje białe kosmyki włosów opadające na ramiona. Gdy Elsa wstała po niekończącej się martwej ciszy Some drgnęła lekko. Kto by mógł pomyśleć że w zamku może być tak cicho.

Władczyni założyła ręce za plecami i zrobiła kilka kroków w kierunku szpiega. Przybrała grobową minę i zaczęła mówić lekko przerażającym głosem.

- Zawsze byłam zadowolona z twojej pracy Some, naprawdę- zaczęła cicho i poważnie krążąc wokół niej. Westchnęła i kontynuowała

- Jednakże muszę przyznać że sprawy się skomplikowały, wiesz? Twoja praca, no cóż niewiele nam już daje...

- I dlatego chce mnie królowa zwolnić- westchnęła znudzonym głosem Some i przewróciła oczami. I kolejna fucha której się podjęła poszła się bujać. Kiedyś, gdy nie miała pieniędzy a pilnie ich potrzebowała pracowała jako kelnerka w gospodzie w wiosce. Kiedy sobie to przypominała zawsze się śmiała. Kto by pomyślał że grożenie klientom i podstawianie im noża pod gardło w złości nie jest na miejscu?

- Nie mam zamiaru Cię zwolnić- odparła zdumiona władczyni i przetarła oczy. Widać było że nie spała od kilku nocy- była podenerwowana, lekko przygarbiona, miała podkrążone oczy i lekko wychudła. Jej oczy straciły ten tajemniczy błysk pełen inteligencji. Trudno było się jednak dziwić, ponieważ to na jej barkach spoczywał los i przyszłość państwa. Taka rola królowej…

- Nie o to chodzi Some. Jest jednak inna rzecz, o której pragnę z Tobą porozmawiać.- urwała na chwilę i dodała- Bal...

- Jeśli mogę coś powiedzieć Królowo- zaczęła białowłosa kręcąc głową- według mnie oblicze wojny nie jest dobrym czasem na organizacje bali w Arendelle…

- Tu nie chodzi o Arendelle moja droga- przerwała jej i uśmiechnęła się kpiąco władczyni- Nasturia organizuje bal mający na celu połączenie sił ich kraju oraz naszego. Niby wszystko jest w porządku ale jest jedno małe "ale"…

- Nie wiadomo czy to nie pułapka.- dokończyła za nią Some.

- Dokładnie- westchnęła królowa. Po chwili jednak na jej twarzy wystąpił pewny uśmiech i odwróciła się w kierunku dziewczyny. Some zmarszczyła brwi a królowa zaczęła wychodzić z Sali tronowej i zatrzymała się trzymając rękę na klamce.

- Statek do Nasturii wypływa jutro o 8 rano. Będę czekać na Ciebie jako na moją ochronę- powiedziała na wychodne królowa i słysząc westchnięcie Some dodała zimnym tonem mrożącym krew w żyłach

- Nie spóźnij się!- i wyszła z gracją połyskując lodowym płaszczem.

~*~

Dwa dni później, zamek w Nasturii. Na chwilę, przed balem

 

- Wasza Wysokość, czy to naprawdę konieczne? W końcu jesteśmy tylko pani pomocnikami, nikim ważnym- zaczęła białowłosa stojąc za parawanem z kreacją wiszącą na wieszaku. Przyglądała się jej od dłuższego czasu ze swojego rodzaju niesmakiem. Sukienka…

- Oczywiście. To jest elegancki bal a wy jesteście gośćmi. Należy więc posiadać odpowiedni ubiór! – skarciła ją władczyni Arendelle. Łatwo jej było mówić! Ona wyglądała wręcz bajecznie! Jej platynowe włosy związane były w idealny kok z dwoma warkoczykami po obu stronach głowy. Miała także swoją koronę. Oczy zaś okalał srebrny cień a usta były w kolorze ciemnego różu.

Suknia także wprawiała każdego w zachwyt. Uszyta specjalnie dla królowej miała barwy lodu a szeroki dół sukni  wydawał się wirować wokoło przy najmniejszym ruchu. Góra zaś ozdobiona była małymi, lśniącymi srebrem kryształkami  formującymi się w płatki śniegu i kwiaty. I nie posiadała ramiączek ani rękawów.

- Dobrze- westchnęła zrezygnowana Some i usłyszała że Władczyni Arendelle wyszła po tym jak przyniosła jej suknię. Do teraz nie mogła uwierzyć w dobroć królowej Elsy. Sama kupiła swojej podwładnej kreację, za nic! Czemu więc Arcyksiążę  chciał ją skrzywdzić? Ze względów osobistych? A może ekonomicznych? Mimo wszystko nikt nie wiedział. Nawet królowa miała wątpliwości…

Some ubrała swoją suknię i przytrzymała. Była ona w kolorze krwistej czerwieni. Podobnie jak suknia królowej Elsy miała szeroki dół i brak rękawów. W niektórych miejscach znajdowały się srebrne elementy w kształcie roślin a przy dekolcie tworzyły prawdziwe dzieło sztuki. Jednak najgorsze zostało na koniec…

- Głupie wiązania- syknęła i zaczęła mocować się z zawiązaniem gorsetu z tyłu. To był chyba główny powód nienawiści do sukni poza brakiem swobody.  Wyginała ręce pod dziwnym kątem w morderczych próbach jednak nic to nie dało. Nagle poczuła lekkie objęcie i wytrzeszczyła oczy.

- Czekaj, pomogę Ci – westchnął chłopak i zaczął zawiązywać jej gorset, który ciągle podtrzymywała.

- John, jakim cudem ty się tu do jasnej ciasnej znalazłeś?!- spytała poirytowana i czerwona na twarzy

- Nie słyszałaś jak wszedłem? – zachichotał- Ciesz się że nie wszedłem wcześniej, kiedy jeszcze jej nie miałaś na sobie!- uchylił się od razu od plaskacza i skończył „pomagać”.

- Dzięki- westchnęła i założyła pasujące do sukni czerwone buty na lekkim obcasie. Według niej były to raczej narzędzia tortury. Zawsze najlepiej się czuła w swoich. To chyba właśnie było powodem dla którego rzuciła obcasy w kąt i chwyciła swoje wyczyszczone  buty, w których chodziła na co dzień.

- Oj Somiś Somiś- westchnął. Dopiero teraz zauważyła że ubrany był już na bal, w białą koszulę, czarną kamizelkę i spodnie oraz wysokie kozaki w barwie mlecznej czekolady.

- No no no John, myślałam że nigdy nie zobaczę Cię w takim stroju- uśmiechnęła się złośliwie i szybko rozczesała swoje białe włosy. Spłynęły na ramiona w postaci delikatnych fali a czerwone usta dodały boskiego efektu. Spojrzała w lustro i jęknęła

- Masakra…

- Dobrze jest, ja to bym raczej bał się o to że Ciebie uprowadzą a nie królową Elsę- zaśmiał się wesoło na co ona przewróciła teatralnie oczami.

- Dobra dobra, chodź już Romeo! Bal się zaczyna- powiedziała pewnie słysząc że muzyka zaczęła grać. Zeszli więc na dół.

~*~

Niestosownym by było powiedzieć, że Nasturia nie posiada bogactw oraz nie potrafi organizować bali. Gdyby ktoś tak powiedział od razu powinniście wiedzieć że to kłamstwo. Sala balowa była ogromna i połyskiwała zewsząd białym marmurem połączonym z zielonymi akcentami. Piękny kryształowy żyrandol zwisał z góry  i błyszczał w świetle świec. Na podwyższeniu grała orkiestra a na tronie siedziała kobieta o kasztanowych włosach i zielonych oczach. Ubrana była w piękną zieloną suknię ze złotymi wstawkami. A wśród niej stało wszystkich 13 synów, łącznie z Hansem.  Stał najdalej od matki i od razu wyszedł pierwszy przed królową Elsę i uklęknął przy niej ze zwieszoną głową

- Wasza Wysokość- jego głos się trząsł i urywał- Chciałbym naprawdę przeprosić. Byłem głupcem, durniem! Ja naprawdę… zabierz mnie stąd i ukaż karą śmierci. Na nic innego nie zasługuję!- słychać było szloch. Widać było także pręgi po biczu na jego szyi mimo że ukryte były pod koszulą. Biedak najpewniej wiele przeżył.  Królowa spojrzała na niego a potem na braci i przygnębioną matkę. Wszyscy nagle wstali i odeszli, każdy w swoją stronę. Został tylko Hans.

Władczyni Arendelle uklękła przy nim i podniosła jego głowę łapiąc za podbródek. Wszystko działo się jakby poza nimi. Uśmiechnęła się słabo i podała mu chusteczkę wycierając szybko łzy z policzków

- Wybaczam, bo widzę że to co mówisz jest szczere – szepnęła, mimo to mógł ją dokładnie usłyszeć. Podała mu rękę a on nieśmiało wstał i podziękował Królowej. Ukłonił się i uśmiechnął słabo

- Dziękuję Wasza Wysokość! Dziękuję- zabrzmiał trochę jak małe dziecko, co wprawiło Elsę w śmiech. Zaśmiała się wesoło a on razem z nią. Podał jej rękę i właśnie w tym momencie zaczęto grać walca.

- Czy mogę?- spytał Hans

- Ja nie tańczę… - westchnęła. Widać było smutek malujący się na twarzy księcia Nasturii, więc westchnęła.  Powoli i nieśmiało podała mu dłoń .

- Tylko ten jeden raz- powiedziała na co on od razu się rozweselił. Następnie wprowadził na parkiet i zaczęli tańczyć pośród dźwięków walca. Some i John za to? No cóż, oni robili to samo. Ciekawe czy była to tylko przykrywka czy John zmusił naszego szpiega… Wkrótce się dowiemy…

CDN :)

A tu macie kreacje Some i Elsy z balu:

(http://www.honeybuy.com/image/Halter_Tulle_Beading_Design_Blue_Quinceanera_Dress_for_Girls4_17178272133311569.jpg - Elsa

http://www.eastbridal.com/media/catalog/product/cache/1/image/5e06319eda06f020e43594a9c230972d/c/r/crwd0035.jpg  - Some


Advertisement